Krew orka, cz. 5
Data: 07.02.2019,
Autor: ReyRey, Źródło: Lol24
... lancknechtów
Pozornie był miły, ale Arthos wiedział, że gdyby nie Sir Ereys na przodzie połowa jego kompani byłaby zarżnięta, a druga połowa dobijana.
- Eskortujemy więźnia, jedziemy do Cytadelii, może i was tamtędy po drodze, panowie wojacy? - odezwał się Jasny Płomień.
- A i owszem... - lancknecht parsknął - I nam do Cytadelii, Jaśnie Oświecony najemników zbiera. Tedy bezpieczniej iść razem.
"Co odpowie?" pomyślał Arthos patrząc na rycerza bijącego się z myślami "Odmawiając może ich urazić, a kto wie jak to się skończy. Ale niebezpiecznie jest też zabrać ich ze sobą. On to wie."
Przerzucił wzrok na jednego z konnych kuszników.
"Co jeśli dojdzie do walki? Czy strzele? Czy trafie? A jeśli chybię? Czy zdążę przeładować?" Niemal słyszał jego myśli. Wiedział, że nie zdążyłby. Lancknechci też to wiedzieli.
- Zgoda... - powiedział Sir Ereys - Pojedziecie z nami. Ale wola moja taka, byście się do więźnia nie zbliżali. To ważna persona.
- My tu goście, a to wasza wola. Uszanować to musimy. - odpowiedział najemnik ściskając rękę ...
... rycerzowi
-----------------------------------------------------------------------------------------
Najemnicy nie dotrzymali słowa. Już po dwóch dniach wiedzieli o Arthosie niemal wszystko, nie tylko od niego, ale też od eskortujących go żołnierzy. Za to on wiedział, że ten wygadany miał na imię Regis, a ten małomówny Sairo.
W nocy Sir Ereys w końcu zasnął, widocznie nawet on nie mógł wytrzymać kilku nocy bez snu i całe dnie jazdy. Wtedy Regis wykorzystał okazję i zbliżył się do Arthosa.
- Psst... Ty, za co cię złapali?
- Za... Za zabójstwo.
- I wieźliby cię do Cytadeli? Już dawno twój łeb karmiłby robaczki w twojej zapomnianej przez bogów wiosce. - zadrwił lancknecht
- Nie wiem za co. Nic innego nie zrobiłem.
- Posłuchaj chłopcze... Jaśnie Oświecony to dziwny, ale mądry człowiek. Ma co do ciebie plan. Pracowałem dla niego już wiele razy i nigdy w jego życiu nie zdarzyło się coś bezsensownego. Jesteś kimś ważnym. Nie wiem, czy miał z tobą wizję, czy chce cię złożyć w ofierze... - roześmiał się, to ostanie miało być najwidoczniej żartem. Nieudanym zresztą.
- Ale czemu ja? To się kupy nie trzyma...
- Denerwujesz mnie... Idź spać, jutro będziemy w Cytadeli. Wtedy wszystkiego się dowiesz, dzieciaku.