1. Tradycja.


    Data: 23.02.2019, Kategorie: Rodzinka, Autor: Andrzej, Źródło: Fikumiku

    To były straszne awantury. Tato chciał sprowadzić do nas jakąś babę. Nie chodziło mi o mamę, która nie dawno odeszła od nas, ale o fakt współdzielenia na przykład toalety, z jakąś obcą babą! Awantury to może nie, bo tato bladł i czerwieniał na przemian, ale nie krzyczał. Czekał, aż przestanę wrzeszczeć i cierpliwie próbował mi tłumaczyć. Ale dantejskie sceny to na były pewno. Pokora taty rozzuchwaliła mnie. – gdzie byłeś, do tej pory?! Wrzeszczałam na przywitanie ojca wracającego za późno do domu. Kurczył się przy tym i cofał, wbrew sobie. - przestań, Aneta - Prosił. Ale nie ustępował. Starałam się być jak najbardziej dzika w tych moich atakach. Wreszcie, któregoś niedzielnego poranka miał dosyć. - Ktoś musi poprowadzić dom, sprzątanie, rachunki – zaczął przygotowaną przemowę 50 letni mężczyzna, średniego wzrostu, szczupły, żylasty brunet. - wszystko to będę robić ja. - ciasto też? Powiedział z ironią. - nie ma rzeczy, w której nie zastąpiła bym mamy. Na tym koniec. Cisza. Odszedł do pokoju. Ciche dni z tatą. Gotowałam, prałam, zrobiłam ciasto. Głęboki fotel taty, telewizor. Wieczór. - no to zastąp – słyszę z lewej strony. Obracam twarz. Widzę prężący się do ulgi penis. Długi, żylasty, gruby. Lśni śluzem i uśmiecha się bezczelnie szczeliną żołądzia. Zapach kosmetyków taty i drugi – piżmowy, korzenny. On liczy na to, że wymięknę. Dotykam ustami czubka penisa – podskoczył, ale nie cofnął się. Ten śluz jest słony: stwierdzam językiem wysuniętym przez usta. Bardzo szeroko je ...
    ... otwieram, tylko tak może się zmieścić, ale żołądź wypełnia mi całą przestrzeń między zębami. Wstaję, ale tato klęka. Jego ręce suną w górę – pod moją koszulę (lubię duże , męskie tshirty – są jak sukienki), po czym moje majtki zsuwają się w dół. Gdy dosięgły podłogi przestąpiłam je w przód – stałam nad głową taty. Język Zbyszka zachował się jak łobuz wobec mojej łechtaczki: drgał jak rażony prądem, to znowu pędził długimi susami niczym wąż boa. Gdy do gry weszły żeby, po raz pierwszy w 18 letnim życiu krzyknęłam. Wówczas wstał, biorąc mnie na ręce. W drodze do pokoju powiedziałam: - ciasto jest na stole, - Wezmę tylko wisienkę – odpowiedział. Koszula w górę, When dreams come true – ten człowiek umiał spijać seks z kobiecych piersi. Z łakomstwem przywarł do mojego sromu. Otworzyłam usta, złapałam Zbyszka za głowę, poszerzając i zwężając rozchylenie kolan. Pomagało mi to uciekać waginą przed bezczelnym językiem. Wkrótce berło przywarło do szczeliny bronionej przez hymen. Nacisnęło, by zaraz ustąpić – za nim zaboli. Raz, drugi. Piąty nie znał litości. Myślałam, że coś tak dużego nie zmieści się w czymś tak małym. Miliony przede mną były w tym błędzie. Bolało. Ból za bólem, niewiarygodne rozpieranie i narastająca wiedza, że będę tego chciała już zawsze. Tato jebał, rżnął, pierdolił. Cofał penisa do samego wyjścia wypinając tyłek i rozchylając pośladki, które zaciskał zaraz by chuj wtargnął do granic pochwy i rozepchał ją w głąb, przesuwając jelita ku żołądkowi. Miarowo rżnął jak ...
«12»