-
Kolejny przegrany zakład cz.3
Data: 21.03.2024, Autor: izabela, Źródło: Lol24
... rozpiął zamek mojej bluzy dresowej i po chwili już kład mnie na niej całując moją szyję i zniżając usta w kierunku piersi które przez stwardniałe brodawki zdradzały czego chcę. Obejmując ustami moje brodawki czułam jak wprawne dłonie mojego muzyka rozpinają moje dżinsy i po chwili kolejny raz dziś leżałam nago co prawda tym razem miałam adidasy i spodnie wokół kostek. Kuba przerwał na moment całowanie i zdejmując spodnie razem ze slipkami wprowadził swojego przyjaciela w moją już dobrze nasmarowaną dziurkę. Po raz kolejny tego dnia poczułam w pupie tym razem dwa jego palce aż krzyknęłam z rozkoszy i chyba pierwszy raz przeżyłam kobiecy wytrysk. Po kilku minutach Kuba się podniósł i podciągnął swoje spodenki. -Mogę jeszcze poleżeć kochanie tak mi jakoś dobrze na tej trawce? -Pewnie że możesz ślicznie wyglądasz jak rusałka. -Czemu ściągasz mi buty? -Bo rusałka to raczej nie chodzi po lesie w adidasach i dżinsach. Gdy kończył to zdanie leżałam już zupełnie nago. -Nie mam siły może jednak nie pójdziemy na tą kolację? -Mamy jeszcze godzinkę zdążysz odpocząć. Zaraz zaniosę cię do samochodu. -Daj poleżeć jeszcze chwile i się wtedy ubiorę i pójdziemy. -Nawet nie ma takiej opcji. Kuba mnie złapał podniósł i zarzucił mnie na ramię i jak worek kartofli zaniósł nagą do samochodu. ...
... Posadził mnie na siedzeniu pasażera i poszedł po moje rzeczy, myślałam że da mi bym mogła się ubrać a on wrzucił wszystko do bagażnika i ruszyliśmy do domku. Całe szczęście po drodze nikogo nie spotkaliśmy. Na kolację założyłam stringi, jasne dżinsy 7/8 , bransoletkę na kostkę, adidasy i białą bluzkę z długim rękawem. Beata z Markiem bardzo miło nas powitali ryby już się piekły na grillu nazywały się jakoś tak śmiesznie (sorry ale po wypadku mam problemy z pamięcią) zaraz sobie przypomnę lekarz kazał mi sobie zapisywać ale nie dokładnie tylko w formie skojarzeń. To były małe ogrodzenia murki nie coś z lekkoatletyki.... Już sobie przypomniałam nazywały się ,,PŁOTKI" . Podczas kolacji Marek zabawiał nas wędkarskimi opowieściami ale ja i tak nie bardzo kumam o co w tym chodzi jakieś zanęty, podrywki i spiningi. Siedzieliśmy chyba do 23 sącząc piwko i słuchając opowiadań o wędkarstwie. Na pożegnanie nas zaskoczyli -Izabello i Jakubie na pożegnanie mamy zaszczyt zaprosić was na sobotę na godzinę 17 do naszego ogródka na imprezę z okazji naszej 10 rocznicy ślubu. -Tego się nie spodziewaliśmy to raczej impreza dla rodziny i bliskich znajomych. -Wy już jesteście dla nas bliskimi znajomymi a dużo osób nie będzie, po za tym jak to się mówi by sąsiedzi nie narzekali na głośną imprezę zaproś ich do siebie.