1. Więzieni cz. XLIV


    Data: 14.04.2024, Autor: MistEunice, Źródło: Lol24

    XLIV -opowiadanie BDSM
    
    -O tak, tak! Mocniej Is! Szybciej! Oh! – jęknęła, gdy penis uległego kochanka wypełniał ją całą. Biodra chłopaka przyśpieszyły ruchów. Palcem drażnił jej spragnioną docisku łechtaczkę. Chwilkę później odepchnęła go i rzucając na plecy, przykucnęła nad jego twarzą.
    
    -Język! – poleciła, i gdy tylko mężczyzna go wysunął, zaczęła sama się na nim stymulować. Doszła niespodziewanie i szybko, zaciskając uda na jego twarzy tak mocno, że Isma z trudem łapał oddech.
    
    -Zobacz jak bardzo robisz mnie mokrą, jak podnieca mnie ta cholerna władza nad wami, mm!
    
    -Domina… - jęknął błagalnie, zakłopotany
    
    -Tak? – spytała zadziornie
    
    -Proszę…..
    
    -Potrafisz o wiele, wiele ładniej Isma..
    
    -Proszę, Pani. No proszę, błagam ..- zsunął się z łóżka na kolana -Błagam cię, pozwól mi ..
    
    -Na cooo?
    
    -Pani!- odparł pretensjonalnie
    
    Morana jednak nie odpowiadała, trąciła stópką penisa, czekając na żałosne prośby niewolnika.
    
    -Pani, błagam! Podnieca mnie bycie twoim sługą. Zrobię to jak zechcesz, tylko pozwól…
    
    -Na stópki.- odpowiedziała krótko i udawanie zaczęła przeglądać telefon, jednak tak naprawdę cały czas patrzyła na niego.
    
    Isma nie krępował się już wcale, wykonując polecenia jak to. Wiedział, że to Morana rządzi, oddawał się temu, z pasją chłonął każde wydane przez nią polecenie, czuł się dobrze należąc do niej. W tej ogarniającej go błogości skończył na stópki uśmiechającej się kobiety. Spojrzał na nią, nie licząc nawet na to, że zmieni swoje ...
    ... upodobania, i faktycznie, nie doszukując się żadnej zmiany, bez czekania, aż wyda mu polecenie zaczął zlizywać wszystko z jej stópek. Widział, że ciągle się uśmiecha.
    
    -Jeśli są czyste, zajmij się teraz bucikami. I nie musisz językiem. – dodała, patrząc na to jak bardzo są obłocone.
    
    Tymczasem deszcz z każdą minutą przybierał na sile. Więzienny dziedziniec zmieniał się w szary, błotnisty ocean. Zagubiony w tej bezkresnej otchłani, na tle odgradzających od świata i jakichkolwiek nadziei, stał nagi sędzia, nie mając pojęcia jak się zachować i gdzie schować przed ulewą. Było mu potwornie zimno i niekomfortowo. Nie to jednak było najgorsze, a wszechogarniający, paraliżujący strach. Mężczyzna nie patrzył już na mur, który odbierał mu wolność, ani na niebo, które próbowało oczyścić to miejsce. Był jak skamieniały, uwięziony we własnym strachu. Padł na kolana, kuląc się jak przemoczony, bezpański pies.
    
    Isma klęcząc sobie spokojnie przy cieplutkim grzejniku i to w dodatku na żółtym kocu, który podała mu sama Morana, czyścił starannie jej buty.
    
    -Wolno mi coś powiedzieć? – spytał kończąc czyszczenie lewego buta.
    
    -Zawsze. – uśmiechnęła się przyjaźnie znad telefonu
    
    -Pierwszy raz w Siedmiu Murach czuję się tak bezpiecznie jak … jak.. nie wiem jak to opisać. Dobrze mi tu przy tobie. Przy Pani. -poprawił sam siebie.
    
    -Słodki jesteś. Chyba musimy coś zmienić, co? Skoro jesteś wolny. Nie będę cię więcej bić, ani …
    
    -Pani! – przerwał jej protestując – Zawsze będę niczym więcej, ...
«12»