1. Więzieni cz. XLIV


    Data: 14.04.2024, Autor: MistEunice, Źródło: Lol24

    ... ponad twoją własnością. Karz mnie jeśli zasłużę, i baw się dla własnej przyjemności. Przecież od tego jestem.
    
    Przerwali rozmowę słysząc dochodzący zza ściany krzyk.
    
    -Oh. A Nisha chyba nadal pokazuje Aziemu, to, do czego ty sam doszedłeś. – zaśmiała się Morana. -Czemu masz taką smutną minę?
    
    -Nie zrozum mnie źle. Nie zależy mi na tym śmieciu, poza tym, gdy ostatnim razem prosiłem byś wyszła na Plac nie skończyło się to dobrze..
    
    -Ale..
    
    -Ale sam tam byłem, w tym deszczu, z tym przerażeniem które odbiera siły na oddech …
    
    -Naprawdę mam mu pomóc? Naprawdę wiesz o co prosisz?
    
    -Tylko ty decydujesz, Pani. -pokornie opuścił głowę.
    
    Morana przypatrzyła mu się uważnie. Widziała w nim tylko dobro, mimo tego wszystkiego co przeszedł.
    
    -Załóż mi te buty. – westchnęła i sięgnęła po mundur.
    
    Drzwi, korytarz, brama… dostrzegła go leżącego niemal pośrodku Placu. Poczuła obrzydzenie.
    
    -Będę twoim najgorszym koszmarem. Odpokutujesz co mu zrobiłeś. – wycedziła przez zęby. -Wstawaj! -kopnęła go.
    
    Podniósł się niezgrabnie. Spojrzał na kobietę, ale zobaczył tylko maskę. Doskonale jednak wiedział, kto się pod nią kryję.
    
    -Mam błagać, żebyś ...
    ... mnie nie biła, Morano?
    
    Raziła go niewielkim, acz dotkliwym impulsem.
    
    -Jeszcze raz wymówisz tu moje imię, a każę przenieść dyby stojące na Placu bloku A, a twój wypięty tyłek będzie do publicznego użytku dla każdego. Chętnych nie braknie, wierz mi! – dostrzegła w jego oczach jeszcze większą panikę niż wcześniej. -Idziemy! -pogoniła go
    
    Obawiał się, że kierują się w stronę mrocznych cel, o których słyszał od Louisy, i na których prowadzenie dyskretnie pozwalał, ale ze zdziwieniem odczytał na drzwiach przed którymi stanęli słowo „magazyn”.
    
    -Żeby było zabawniej, powinnam ci dać sędziowską togę.. ale w tym co noszą wszyscy tu, też będzie ci … do twarzy. – znów zrobiła grymas obrzydzenia. Rzuciła w niego ubraniami i wskazała palcem, żeby zabrał buty.
    
    -Dziękuję. -powiedział. – Nie na mnie powinnaś się mścić. Ja tylko podpisałem. Pomysł, żeby wrobić nowego, to robota prokuratora. – dodał po chwili nieznośnej ciszy.
    
    -Tego, który tu jest? Nic nie wskazywało, że ma coś wspólnego z Ismą. Oficjalnie jest tu za coś innego. – wypowiedziała myśli na głos.
    
    - Wiem, że nie mam tu szans. Ochroń mnie, a powiem ci, co naprawdę Ismail ma na sumieniu … 
«12»