W małym kinie
Data: 02.07.2024,
Autor: darjim, Źródło: Lol24
Niedaleko ścisłego centrum, w jednej z bocznych uliczek znajduje się małe kino. Jest ono
dobrze ukryte i z ulicy nie widać, że tam coś w ogóle jest. Trzeba wejść w bramę, ale i tak
trzeba wiedzieć, w którą stronę skręcić, aby się dostać do środka.
Jest to kino studyjne, w którym prezentowana jest niezależna i niekomercyjna
kinematografia. Bardzo daleka od tej prezentowanej w multipleksach. Dziwna,
niestandardowa a czasem amatorska kinematografia, niekiedy trudna do zrozumienia. W
sumie tylko kopnięci maniacy od filmów mogą ją pojąć.
Niektórzy twierdzą, że jest to miejsce dla "przeintelektualizowanych" snobów, którzy
pokazują się tam, aby się tylko pokazać i guzik rozumieją sztukę offową.
Różne są teorie.
Jeżeli o mnie chodzi, to uwielbiam kino, zarówno komercyjne, jak i niezależne. Miejsce to
jest więc dla mnie w sam raz. Bywam to tak często, jak pozwoli mi na to czas.
Sala projekcyjna jest niewielka. Mieści niewiele ponad sto osób. Krzesełka rozstawione są
w nieco większej odległości od siebie, niż w standardowym kinie, aby zapewnić przestrzeń
każdemu z widzów do przeżywania wielkich offowych dzieł.
No i jeszcze jeden plus: nikt nie konsumował tutaj popcornu i nie szeleścił papierkami po
cukierkach. Naprawdę można się tutaj było odciąć od zewnętrznego świata i zatopić w
innym.
Miłe miejsce i bardzo mi się podobało. Można było naprawdę przyjemnie spędzić w nim
czas obcując ze sztuką..
I pragnę jeszcze raz zaznaczyć, ...
... że nie jestem przeintelektualizowany. Lubię po prostu to,
co niekoniecznie podoba się większości. A, że w okularach, to nic nie znaczy...
To właśnie tam spotkała mnie przygoda, o której chciałbym opowiedzieć. Jest trudna do
uwierzenia. Wydaje się być całkowicie z palca wyssana. Wydaje się być zrodzona w
głowie wyjątkowego seksualnego wariata.
Prawdę mówiąc sam w nią nie mogłem uwierzyć. Gdyby ktoś mi ją opowiedział, to
potraktował bym to jak zwykłą podrzędną opowiastkę erotyczną.
Ale jednak przydarzyła się...
To był piątkowy, letni wieczór. Właściwie nie miałem nic konkretnego do roboty, więc
wybrałem się do kina.
Na sali kinowej było niewiele osób. Naliczyłem pięć, może sześć. Plus ja.
To i tak było wiele, jak na to maleńkie kino.
Pozostali uczestnicy seansu zajęli pierwsze rzędy, więc ja skierowałem się do mojej
ulubionej strefy kinowej, czyli: do ostatniego rzędu.
Wszystko dobrze się układało.
Nie lubię tłumów i związanego ztym ścisku. Wyłączyłem telefon, aby nie odezwał się w
nieodpowiedniej chwili.
Na ekranie pojawiły się nieodzowne reklamy.
Pod koniec reklam na sali pojawił się jeszcze jeden widz.
Była to dość wysoka, czarnowłosa dziewczyna w gustownej i obcisłej sukience, która
uwypuklała jej niezłe kształty. Dziewczyna miała długie i zgrabne nogi, duże piersi i tak
dalej...
Mógłbym jeszcze wyliczać, ale nieznajoma skierowała się w moją stronę i usiadła dwa
krzesła obok.
No i fajnie...
Zerkałem ...