Chodz za mna, nie pozalujesz!
Data: 16.05.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: Jan Kowalski, Źródło: SexOpowiadania
... plecaku, odwracając go przerwanym szwem do wierzchu, i tak niósł go, niczym wiadro wody, zerkając co jakiś czas, czy nie uronił kropli jego zawartości. Przez krótką chwilę był dumny z siebie. Odetchnął z ulgą, gdy przypomniał sobie, że przyjechał dziś do liceum samochodem. Nie będzie musiał paradować przez pół miasta z rozdartym plecakiem, aż do dworca, a potem kłopotać się jak pokona drogę z przystanku autobusowego do domu.
Szedł spiesznie przez korytarz, ale czuł się jakoś dziwnie ociężale, jakby przygwożdżony ciężarem własnego ciała oraz pakunku, jaki niósł przed sobą. W takim tempie na pewno nie dotrze na lekcję na czas. Posuwał się dalej na przód, ale miał wrażenie, jakby coś nie pozwalało mu dalej brnąć przez opustoszały już szkolny korytarz, jakby jakaś dziwna siła skazywała go na konfrontację z tym co miała za chwilę ze sobą przynieść. Nagle usłyszał odgłos gromkiego otwarcia drzwi i gwałtowny łomot ludzkiego przemieszczania się. Ktoś kończył w-f na pobliskiej sali gimnastycznej i grupa chłopaków pędziła teraz do szatni, która o zgrozo znajdowała się po drugiej stronie długiego korytarza. On stał dokładnie pośrodku drogi tej wrzeszczącej sfory. Wstyd – to pierwsze co do niego dotarło, nie mogą go zobaczyć z podartym plecakiem – jego miłość własna nie niosłaby tego. Natychmiast zrozumiał, co trzeba robić, by uniknąć konfrontacji. Jego organizm też zareagował – twarz mu poczerwieniała. Odwrócił się w stronę ściany, na której wisiała korkowa tablica z jakimiś ...
... nieistotnymi materiałami samorządu uczniowskiego, i zaczął kurczowo skrywać pakunek przed sobą. Udało się – nikt nie zwrócił na niego uwagi, już rwetes powoli ucichał, niknąc w okowach męskiej szatni. Odwrócił się i zobaczył jego. Nigdy dotąd go nie widział. Stał przed nim z dziwnym wyrazem twarzy. Chłopak jego wzrostu, szczupły, o twarzy harmonijnej ze ściśniętymi ustami. Miał na sobie granatowe spodnie dresowe i takąż bluzę, co dziwne całkiem rozsuniętą, przy jednoczesnym braku koszulki. Stał tak z na wpół gołym torsem. Z twarzy wydawał się dziwnie rozluźniony, jakby panował nad całą sytuacją, a jednak jego ściśnięte usta dawały wyraz po trosze pogardy, po trosze rozdrażnienia. Włosy krótko przystrzyżone, w kolorze brązu pasowały do oczu – dużych, spokojnych, jednak z wyrazem zacietrzewienia i tym dziwnym błyskiem, z którego w żaden sposób nie można było wyczytać intencji, ani nawet dociec najmniejszych motywów. Był to wyraz twarzy tygrysa – nie wiedziało się czy chce skoczyć na bezwładną ofiarę, zadając jej natychmiast śmiertelny cios, czy też, chwalony przez podekscytowanego tresera cyrkowego wyciągnie po prostu w jego stronę pysk, by dostać ulubiony smakołyk. Tak, ten chłopak z tym wyrazem twarzy wydał mu się niebezpieczny. Przed takimi należało szybko zejść z drogi, niechybnie byłby i to uczynił, gdyby nie niespodziewany przechodzień nagle odezwał się do niego:
-Chodź ze mną! Nawet nie zdążył pomyśleć, słowo odpowiedzi samo wyszło z jego ust:
-Co? Był zupełnie zaskoczony. ...