Przylapany przez ojca i... nie tym razem nie. czesc 1.
Data: 27.10.2024,
Kategorie:
Geje
Autor: Łukasz, Źródło: SexOpowiadania
Witam, dziś przedstawiam Wam akcję, która naprawdę miała kiedyś miejsce, ale po kolei, mam na imię Łukasz, mam 33 lata, spisałem już dla Was dwa opowiadania z serii "Przyłapany przez ojca i tego przyjemne konsekwencje." Dziś podzielę się z Wami zupełnie inną i równie prawdziwą sytuacją, która wydarzyła się pod koniec 3 klasy gimnazjum, otóż był ciepły i słoneczny środek czerwca, uwielbiałem i do dziś uwielbiam jeździć na rowerze, w szkole miałem kolegę Piotra, który chodził do równoległej klasy, on również był zapalonym rowerzystą. Często wybieraliśmy się wraz z naszym katechetą na wycieczki rowerowe po okolicznych miejscowościach, robiliśmy bardzo długie trasy, wyruszaliśmy wcześnie rano, pokonywaliśmy trasę podczas której robiliśmy sobie przerwę by coś zjeść, rozpalaliśmy ognisko i piekliśmy kiełbaski, czasem pływaliśmy w rzece, krótki odpoczynek i wracaliśmy późnym wieczorem i tak również miało być tej czerwcowej ciepłej soboty, owy katecheta pracował w naszej szkole od dwóch lat, facet miał 36 lat, przystojny, lekko wysportowany, a za razem minimalnie przy kości. Dzień wcześniej umówiliśmy się, że wraz z Piotrem pojedziemy do sąsiedniej miejscowości w której mieszka nasz katecheta Andrzej, wypijemy u niego kawę i ruszymy w trasę. Niestety na 20 minut przed planowanym wyjazdem Piotr zadzwonił i oznajmił, że jednak nie da rady dziś jechać, ale dzwonił również do księdza, który powiedział, że rozumie sytuację i że ja jeśli chcę przyjechać to jak najbardziej wyjazd jest ...
... aktualny, podziękowałem za rozmowę i ruszyłem do niego sam. Gdy dotarłem na miejsce ksiądz Andrzej właśnie wyprowadzał z garażu rower, przywitaliśmy się i zapytał czy jestem gotowy do drogi, odparłem, że jak zawsze, na co on oznajmił mi, że dziś zrobimy nieco krótszą trasę, ale za to będzie to droga z wieloma wzniesieniami, po czym poszliśmy do jego mieszkania na wspomnianą wcześniej kawę. W mieszkaniu siedzieliśmy i gadaliśmy o wszystkim i o niczym, nadszedł czas wyjazdu, dopiliśmy kawę, wstaliśmy z foteli i udaliśmy się do przedpokoju, on jeszcze wstąpił do łazienki, jednak nie zamknął za sobą drzwi i gdy tak stałem w przedpokoju czekając na niego, nagle usłyszałem słowa, które zapadły mi w pamięci, słowa, które zmieniły naszą relację na zawsze, otóż bez ogródek zapytał "Czy chcesz może zobaczyć jak ksiądz sika? Jeśli tak, to chodź, bo to będzie jedyna taka okazja", trochę mnie zamurowało, chwila zawahania po czym wszedłem do łazienki o ostentacyjnie stanąłem tak, że widziałem jego kutasa, kutasa, który był moim obiektem zainteresować od czasu w którym pierwszy raz przekroczył próg naszej klasy, kutasa o którym myślałem dniami i nocami, zaraz po kutasie ojca i szwagra, wreszcie, wreszcie mogę go zobaczyć, mogę się wpatrywać pożądającym wzrokiem, pożerać go, połykać w myślach, niestety jego oznajmiający głos "to byłoby na tyle" wyrwał mnie z transu, po czym schował go w czeluściach swoich spodni. I tyle go widziano pomyślałem. A jednak. A jednak ja nie dając za wygraną przejąłem ...