Tropikalna przygoda cz. 3
Data: 29.03.2019,
Kategorie:
Dojrzałe
Geje
Sex grupowy
Autor: xray51, Źródło: xHamster
... nawet do tego, że wódz zamiast dojrzałych kobiet przychodził otoczony wianuszkiem podrastających dziewczynek, które jakby wdrażały się w swoje późniejsze obowiązki towarzyszenia wodzowi, zajmowania się jego wielkim kutasem, umilając mu czas zabawą nim i pieszczeniem go. One miały jeszcze czas, jeszcze nie odbyły tańca mama-mama i dopiero przed nimi defloracja na drewnianym fallusie. Ale tym sposobem nabierały obycia i pozbywały się strachu przed męskim narządem. Pozwalał niektórym z nich, a bywało, że wręcz nakazywał, żeby zajmowały się także i moim kutasem, co nie powiem było bardzo podniecające, kiedy ich rączki z nabożną czcią głaskały go, obejmowały i bawiły się nim.
Nawet przywykłem do częstych odwiedzin staruchy Mguwy, która chociaż stara to jednak nieustannie miała ochotę na seks, a który odbywał się w jej tradycyjny sposób – znaczy się ja leżałem, a ona nadziewała się na mojego wysmarowanego ich mazidłem kutasa, podtrzymywana przez dwie kobiety do czasu, kiedy jej cipa całkowicie nie objęła mojego penisa swoimi obwisłymi wargami, a jej łechtaczka nie powiększyła się na tyle, żeby zacząć bezwstydnie, aczkolwiek ciekawie, wyłaniać się spośród ich fałdów. I zawsze było dla mnie zastanawiające, jak to możliwe, żeby taka stara kobieta wydzielała ze swojej cipy tyle śluzu, który spływał po moim kutasie w dół, spływał po nabrzmiałych jądrach, ściekając w rowek między pośladkami. Jej ujeżdżaniu mnie towarzyszyło chlupotanie jej soków, mlaskanie jej cipy, kiedy zbyt ...
... wysoko się uniosła. A miała do tego zdrowie… jeździła tak na mnie około godziny. Cóż, czegóż się nie robi dla własnego spokoju – nie byłem przez to pilnowany non stop, miałem swobodę poruszania się po wiosce i okolicy… chociaż wydawało mi się, że zawsze ktoś mnie obserwuje.
Nie liczyłem czasu jaki upłynął od czasu mojego porwania… tak z grubsza licząc i patrząc na ilość zaokrąglonych ciążowych brzuchów tubylek chyba jakieś 3-4 miesiące. Dziwiło mnie, że nikt mnie nie szuka… Aż pewnego dnia weszła z samego rana do mojej chaty Mguwa w towarzystwie nieodłącznych wielkich kobiet. Leżałem z Kupindą i z wolna rozbudzałem się po kolejnym „męczącym” dniu na obchodzie wioski i zaspokajaniu wystawionych na rżnięcie wioskowych cipek. Pogadała coś do Kupindy, chociaż wiele słów już rozumiałem, nie do końca orientowałem się, o co chodzi. Kupinda przetłumaczyła mi słowa Mguwy:
– Ona mówi, że ty być dobry mzimu dla wioski i ona ma dla ciebie prezent, i ona prosi ciebie, zostań jeszcze w wiosce…
A kiedy Kupinda skończyła tłumaczyć mi słowa Mguwy zza niej wysunęła się potężna kobieta trzymając w ręce moją walizkę podróżną. Byłem bardzo zdziwiony tym faktem, skąd one wzięły moje rzeczy. Zapytałem się o to Kupindy.
– My mamy w tym hotelu gdzie mieszkałeś swoich ludzi, znaczy się kierownikiem jest kobieta z naszej wioski… ona załatwiła wszystko, żeby ciebie nie szukali, bo wiedziała, że ty jesteś dla nas ważnym mężczyzną, że jesteś naszym mzimu, że wioska cię potrzebuje… i teraz, kiedy ...