-
Oktawia
Data: 26.09.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24
Wieczór przyszedł szybciej, niż się spodziewałam. Dzień był długi i duszny, a ja czułam się pełna napięcia, które zbierało się we mnie od tygodni. W dłoni trzymałam kieliszek czerwonego wina — ciężkiego, aromatycznego, takiego, które potrafi rozluźnić ciało i umysł. Z głośników popłynęła piosenka, którą znałam aż za dobrze. "I kissed a girl and I liked it..." — słowa utkwiły we mnie jak echo. Przymknęłam oczy, pozwalając, by dźwięki otuliły mnie jak jedwab. Stałam przed lustrem. Moje włosy — ciemnobrązowe, długie, gładkie — opadały swobodnie na ramiona. Koszula była rozpięta. Błękitna, miękka w dotyku, układała się na mnie niedbale, jakby była przypadkowym wyborem... a nie była. Pod nią czarna koronka — biustonosz i figi, które zakładałam tylko wtedy, gdy chciałam czuć się piękna dla siebie. Pończochy samonośne dopełniały obrazu kobiety, którą zawsze chciałam być — wolną, świadomą, pożądaną. Spojrzałam na swoje odbicie i poczułam coś dziwnego. Pragnienie? Ciekawość? Samotność ubrana w pożądanie? Podniosłam rękę i dotknęłam lustra, jakby ta druga ja była kimś innym. Kimś, kogo mogłabym pocałować. I zrobiłam to. Musnęłam własne usta. Delikatnie. Najpierw z rozbawieniem, potem z czułością. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że to nie moje usta, tylko... jej. Tej kobiety z moich myśli. Tej, której nigdy nie dotknęłam naprawdę, ale o której śniłam nie raz. Poczułam ciepło. Wino szumiało mi w głowie, ale to nie alkohol sprawił, że moje palce zaczęły powoli ...
... błądzić po szyi, potem po dekolcie. Każdy dotyk był jak iskra. W moim ciele narastała fala, której nie potrafiłam już zatrzymać. Usiadłam na łóżku, a potem położyłam się, pozwalając sobie na więcej. Zamknęłam oczy. Czułam się wolna, rozpalona, żywa. Melodia w tle wciąż grała — a ja pozwalałam sobie śnić na jawie. O niej. O nas. O tym, co by było, gdybym się odważyła... Leżąc na łóżku, czułam jak chłodne prześcieradło kontrastuje z ciepłem mojej skóry. Tkanina była gładka, miękka, ale to moje ciało stawało się prawdziwym źródłem doznań. Wino otuliło mnie lekkim zawrotem głowy — dokładnie takim, jakiego potrzebowałam. Z głośników sączyły się kolejne dźwięki. Znałam ten refren na pamięć, ale teraz brzmiał inaczej. Zmysłowo. Prowokująco. Jakby śpiewał tylko dla mnie. Moje dłonie zaczęły poruszać się same — wolno, uważnie, bez pośpiechu. Przesuwałam opuszki palców po wnętrzu ud, czując pod pończochą lekkie napięcie materiału. Każdy dotyk był świadomym wyznaniem — czułością, której tak bardzo mi brakowało. Zatrzymałam się przy biodrze, tam gdzie koronka fig subtelnie przylegała do skóry. Zamknęłam oczy. W wyobraźni pojawiła się kobieta — nie konkretna, raczej esencja tego, co od dawna nosiłam w sobie. Miała ciepły uśmiech i spojrzenie, które mówiło: „zostań, jesteś bezpieczna.” Przesuwała palcami po moim ciele dokładnie tak, jak ja teraz. Z czułością. Bez pośpiechu. Jakby znała każdy fragment mojej skóry. Westchnęłam. Cicho. Jakby to był sekret między mną a ...