1. Granica – bez odwrotu


    Data: 14.10.2025, Kategorie: Zdrada Autor: Monia, Źródło: SexOpowiadania

    Od tamtej nocy w hotelu nie potrafiłam już myśleć o niczym innym. W pracy odgrywaliśmy swoje role – oficjalne, poprawne, grzeczne. Ale wystarczyło jedno spojrzenie, jedno przesunięcie wzroku, żebym czuła dreszcz na plecach. I wiedziałam, że on czuje to samo. Kolejne spotkanie było jak odruch. Bez wielkich ustaleń, bez zbędnych słów. Hotel był tym razem bardziej dyskretny – boczne wejście, szybki meldunek. Winda, cisza, napięcie. Kiedy zamknęły się za nami drzwi pokoju, nie czekałam, aż to on przejmie inicjatywę. Podeszłam do niego od razu, rozpinając mu pasek spodni. Patrzyłam mu w oczy, kiedy opadały na podłogę. – Dzisiaj ja się tobą zajmę – szepnęłam mu do ucha. Uklękłam przed nim, powoli, świadomie. Jego ciało było już gotowe, twarde, pulsujące w moich dłoniach. Bez pośpiechu przesunęłam językiem po jego żołędzi, czując, jak drży pod moim dotykiem. Lubiłam ten moment, kiedy mężczyzna traci kontrolę. Lubiłam mieć go w swoich ustach, całego, głęboko. Patrzył na mnie z góry, z rękami wplątanymi w moje włosy. Oddychał ciężko, szepcząc moje imię. Czułam, jak jego biodra ruszają się lekko, jak zaczyna się we mnie zatracać. Przyspieszyłam tempo. Świadomie, celowo, prowadząc go dokładnie tam, gdzie chciałam. Byłam mokra tylko od samej świadomości, że mam nad nim władzę. Że to ja go prowadzę. Język, usta, oddech – robiłam to tak, jak wiedziałam, że lubi. Czułam, jak jego ciało się napina, jak staje się coraz cięższy w moich ustach. – Monika… zaraz… – syknął przez zaciśnięte zęby, ...
    ... ale ja nie przestawałam. Wręcz przeciwnie – pogłębiłam pieszczotę, wiedząc, że nie ma już odwrotu. Chciałam, żeby doszedł właśnie tak – w moich ustach, bez kontroli, bez żadnego „przepraszam”. I doszedł. Poczułam to na języku, gorący strumień, mocny puls. Trzymałam go głęboko, nie odsuwając się ani na moment. Przełknęłam go, czując, jak jego ciało rozluźnia się po tym napięciu. Wciąż trzymał moją głowę w dłoniach, oddychał ciężko, spoglądając na mnie z góry. Podniosłam wzrok, oblizując wargi, patrząc mu prosto w oczy. Lubiłam ten moment – kiedy on wiedział, że zrobiłam to, bo chciałam. Nie z obowiązku, nie z poczucia winy. Dla siebie. Podniosłam się powoli z kolan, czując jego oddech na mojej skórze. – To jeszcze nie koniec – powiedziałam mu szeptem. – Dopiero się rozkręcam. Wiedziałam, że to jeszcze nie koniec. Czułam to po jego spojrzeniu, kiedy uniosłam się z kolan i stanęłam przed nim, wciąż oblizując wargi. On był rozluźniony, ale tylko na chwilę. Bo oboje czuliśmy, że zostało między nami jeszcze jedno pragnienie. To, którego żadne z nas wcześniej nie wypowiedziało głośno. Nie musiałam tego mówić. Widziałam w jego oczach pytanie. I wiedziałam, że odpowiedź jest już gotowa. Odwróciłam się powoli, odsłaniając przed nim ciało. Uklękłam na łóżku, opierając dłonie o pościel. Rozchyliłam uda i spojrzałam przez ramię, szeptem dając mu zgodę, której od dawna się domyślał: – Zrób to. Nie musiał pytać, co mam na myśli. Poczułam, jak jego dłonie obejmują moje biodra. Jego ciało znów ...
«12»