1. Godzina za duzo


    Data: 25.11.2025, Kategorie: Romantyczne, Autor: James_, Źródło: SexOpowiadania

    ... nie pozwoliłem sobie puścić kontroli.Podniosłem ją znów ku sobie, odwróciłem, położyłem na plecach.Jej uda rozchyliły się, jakby czekały na ten moment od dawna.Wszedłem w nią powoli. A ona wplotła palce w moje włosy i przymknęła oczy.— Właśnie tak — wyszeptała. — Tak chcę zostać zapamiętana.Poruszaliśmy się razem, coraz szybciej, potem znów wolniej. Graliśmy na jednym instrumencie. I oboje znaliśmy melodię.Kiedy doszliśmy — razem — cisza była pełna. Nie musieliśmy mówić nic. Ciała wszystko powiedziały za nas.Sylwia uniosła się lekko, spojrzała na mnie z tym swoim nieodgadnionym uśmiechem.— Nie lubię zasypiać, kiedy jestem spocona — mruknęła.— Chodź razem ze mną pod prysznic.Pociągnęła mnie za rękę, wstała naga i bezwstydnie przeszła do łazienki. Szklane drzwi kabiny zaparowały od razu, a dźwięk spływającej wody odbił się echem od kafelków.Dołączyłem do niej po chwili.Stała odwrócona tyłem, z wodą spływającą po plecach, aż po krągłe pośladki. Jej mokre włosy przykleiły się do karku. Moje dłonie objęły ją w talii, a usta zaczęły pieścić szyję.Oparła się dłońmi o ścianę. Oddech jej przyspieszył natychmiast.— Jeszcze nie miałam cię tak... — szepnęła.Wsunąłem dłoń między jej uda. Była gotowa. Nawet bardziej niż wcześniej. I wilgotna nie tylko od wody.Pochyliłem się, całując ją między łopatkami, ...
    ... jednocześnie wchodząc w nią od tyłu — powoli, ale pewnie. Jej jęk odbił się od ścian łazienki jak muzyka.Złapałem ją za biodra, prowadząc nasze ruchy. Woda oblewała nas oboje — jej piersi, moje uda, nasze splecione ciała.Sylwia podniosła głowę, zamknęła oczy. Kołysała biodrami w rytmie, który sam narzucałem. Czułem, jak jej ciało drży — cicho, intensywnie, bez potrzeby krzyku.— Tak… właśnie tak — wyjęczała cicho, opierając czoło o szkło.Miałem nad nią pełną kontrolę. Ale to ona dyktowała emocje.Zbliżaliśmy się do końca, czując siebie do granic. Jej wnętrze ściskało mnie mocniej z każdym ruchem. Woda przestała istnieć. Czas również.Kiedy doszliśmy razem, nie było nic prócz ciszy, z której wypływała ulga. Prawdziwa. Głęboka.Sylwia odwróciła się, spojrzała mi w oczy, oparła głowę na moim ramieniu.— Teraz mogę spać — powiedziała cicho.Otuliła się ręcznikiem, pocałowała mnie jeszcze raz — dłużej, czulej niż wcześniej.Zasnęła wtulona we mnie. A ja nie wiedziałem, czy to był sen, czy przypadek. Czy prezent od losu, czy kara za to, że zawsze chcę więcej.Rano — już jej nie było.Na szafce leżała karteczka:„Lepiej zapamiętać jedną godzinę za dużo — niż całe życie za mało.”SylwiaI nic więcej.Wyszedłem z hotelu jak ktoś, kto był w innym świecie.Od tamtej nocy... nie piję whisky.Bo zawsze smakuje jak ona. 
«12»