1. W sercu boru


    Data: 04.12.2025, Autor: Anonim, Źródło: Lol24

    ... Poczułam, jak jego klatka piersiowa unosi się i opada. Był jak pień drzewa – gorący, dziki, ciężki.
    
    Zamruczał przy moim uchu – nie jak zwierzę. Jak coś więcej.
    
    Czułam jego język, szorstki i ciepły, kiedy przesunął nim po mojej szyi, aż po ramię. Moje ciało napięło się jak struna. A potem… rozluźniło. Uległo.
    
    Nie walczyłam. Nie krzyczałam. Wzdychałam. Oddychałam nierówno, jęknęłam cicho, gdy jego łapy zaczęły zsuwać się niżej. Jedna trzymała mnie mocno za biodro, druga rozchyliła mi uda, brutalnie, pewnie, tak jak się rozdziera materiał, który tylko przeszkadza.
    
    Zanurzył pysk w moim karku, dysząc ciężko. Czułam, jak jego zęby ślizgają się po mojej skórze – nie wgryzał się, ale groził. Każdy ruch był graniczny. Każdy dotyk mówił: jesteś moja.
    
    — Boże… — wyszeptałam, nie wiadomo do kogo. — Proszę… nie…
    
    Nie wiem, czego prosiłam.
    
    Wilk poruszył się. Jego podbrzusze naparło na mnie z siłą, która sprawiła, że zadrżałam. Wyczuwałam jego napięcie. Twarde. Gotowe. Bezwzględne.
    
    Nie miał łatwo z wchodzeniem we mnie. Jako ...
    ... porządna panienka byłam ciasna. Wręcz niezwykle ciasna.
    
    Dlatego wydobył ze mnie taką gamę jęków… Wreszcie wtargnął. Szybkim, potężnym ruchem. Do końca. Poczułam go aż na dnie. Poczułam, że należę do niego. Że może ze mną robić co chce. I jak chce. Że trudno będzie mi to znieść.
    
    Tak mocno go czułam. Jakby stopił się ze mną. Jakby był we mnie zawsze.
    
    Zrazu nie poruszał się, jakby napawał się chwilą. Ale… kiedy zaczął… Robił to jak dziki pies! W tempie, jakiego sobie nawet nie wyobrażałam. Moje jęki nie nadążały za tym zawrotnie szybkim ruchem. Niczym jakiegoś niezwykłego kołowrotu…
    
    Nagle wszystko zniknęło.
    
    Jakby ktoś odciął tlen. Jakby urwał się świat.
    
    Obudziłam się gwałtownie. Leżałam naga, przykryta jedynie cienkim prześcieradłem. W pokoju było chłodno, a okno uchylone. Moje uda były lepkie, skóra wilgotna, włosy mokre od potu. Serce łomotało. Leżałam bez ruchu, próbując wrócić do rzeczywistości.
    
    Ale wtedy to zauważyłam.
    
    Na podłodze – od drzwi do łóżka – ślady.
    
    Błoto. Wysmukłe. Długie. Jak od wilczych łap. 
«12»