1. odprawa celna


    Data: 24.05.2018, Kategorie: Dojrzałe Autor: Woy, Źródło: Fikumiku

    Nareszcie dopiąłem celu. Miałem już 50-tkę na karku, choć wciąż czułem się młodo tak na ok. 35 l. ale metryki nie da się oszukać. Od kilkunastu lat prowadziłem własną firmę, która zapewniała mojej rodzinie godziwe warunki, a teraz wszystko wskazywało na to że nastąpi dalszy dynamiczny rozwój. Właśnie miałem finalizować nowy duży kontrakt z odbiorcą ze Szkocji. W tym celu osobiście miałem dopilnować odprawy i załadunku pierwszej partii towaru w szczecińskim urzędzie i porcie. Miało mi to zając 2-3 dni, bo tak przewidywał terminarz. W tym celu zadzwoniłem i zarezerwowałem sobie hotel, bo z mojej podpoznańskiej miejscowości nie będę codziennie dojeżdżać, a następnie zadzwoniłem do mojej kuzynki, która mieszkała aktualnie w Szczecinie, by się z nią spotkać na jakiejś kawie. - Przed laty, jeszcze za studenckich czasów mieliśmy krótki, acz namiętny romans. Kiedy jej powiedziałem o mojej wizycie ucieszyła się i stanowczo zażądała bym zamieszkał u niej i odwołał rezerwację - inaczej nie tylko się nie spotkamy, ale nie chcę ciebie znać - oświadczyła. Hany była zawsze b. stanowcza i wszelki upór był bez sensu. Teraz mieszkała w małej kawalerce wynajętej na rok, bo prowadziła kursy na miejscowej uczelni oddelegowana przez poznański AWF. Nie pierwszy raz byłem w tej dzielnicy - Pogodno- kiedyś przed laty niedaleko stąd mieszkała nasza rodzina, więc dojeżdżając z trudem rozpoznawałem ulice i domy. Nawigacja doprowadziła mnie pod właściwy adres. Przyjechałem dzień wcześniej by zapoznać ...
    ... się z dojazdem do urzędu i wczesnym ranem być na miejscu. Hany przywitała mnie serdecznie i pokazała swoje skromne lokum, a następnie poszliśmy na spacer powspominać czasy, gdy jako nastolatkowie odwiedzaliśmy w Szczecinie naszą ciocię i wujka i bawiliśmy się z kuzynostwem. Później była urocza kawiarenka i po zmroku powrót do mieszkanka. Wtedy zapytałem Hany gdzie będę spał ? - bo widziałem tylko jeden tapczan - na co odparła że ma składane łóżko, lub na karimacie - jak wolisz - przypomnisz sobie stare, dobre czasy - ramolu jeden - dodała z pokpiwającym uśmiechem. Rozłożyłem więc karimatę wzdłuż tapczanu i próbowałem zasnąć, ale to nie było łatwe. I nie chodziło o to że nie było zbyt wygodnie, ale raczej o to że ona wśliznęła się pod kołdrę w zwiewnej nocnej koszulce. Wyobraźnia podsuwała mi niecne obrazy, a i z tapczanu dochodziły jakieś westchnienia i pomruki. W końcu usłyszałem bym się nie wygłupiał i wszedł na niego - miejsca jest dosyć - jest dość szeroki - dodała. Wgramoliłem się i leżąc na brzeżku próbowałem się nakryć jej kołderką. Ona zaś ściągała ją na siebie, więc sięgnąłem po koc z karimaty. Wtem poczułem jak się przeciąga i nogą wysuniętą dotykała mojego uda. Jej jedwabiście gładka skóra pocierała zmysłowo wywołując natychmiastową erekcję. Niby przez przypadek odwróciłem się i wsunąłem rękę pod kołdrę i dłonią poszukałem ciepłego miejsca między przedramieniem a piersią. Teraz opuszkami palców przez śliski materiał koszulki pieściłem drobną, ledwie zarysowaną ale ...
«123»