Maturzystka - 2.
Data: 13.06.2019,
Kategorie:
Nastolatki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... zdarzenia, aż wreszcie krzyknęła i nacisnęła łechtaczkę. Leżała z naprężonymi mięśniami dopóki fala rozkoszy nie zaczęła zanikać. Odprężyła się. Ciężko oddychała. Po dłuższej chwili sięgnęła po chusteczkę. Wycierała krocze, palce. Uśmiechnęła się. Czas umówić się z koleżanką.
*
W poniedziałek znowu przyszłam w spodniach. Zostawiłam w szatni kurtkę, zignorowałam Wandę, która wodziła za mną wzrokiem bez jednego słowa, zaskoczona moim zachowaniem. Wstała, ale wówczas pożegnałam ją czułym:
– Pa, sarenko!
Kiedy ruszyła w moim kierunku, zrobiłam energiczny krok w jej kierunku. Zdziwiona zatrzymała się, a ja musnęłam jej krocze. Szybko cofnęła biodra. Wykorzystałam zaskoczenie Wandy, minęłam ją i chwilę później po dwa stopnie pokonywałam schody. Weszłam do klasy z wszystkimi.
*
Na przerwach ignorowałam dziewczyny, znowu stałam niedaleko dyżurujących nauczycielek. Już nie zwracały na mnie uwagi.
– Taaa. Jeszcze trochę i będę ich nieodłącznym tłem. Za parę miesięcy beze mnie nie będą w stanie uczestniczyć w dyżurach – pomyślałam z ponurą ironią.
Odczekałam swoje po lekcjach i wracałam do domu. Żadnej z dziewczyn nie zauważyłam. W parku też żadnej nie widziałam. No, fajnie – uspokoiłam się i ruszyłam żwawszym tempem.
Właśnie zza zakrętu, osłanianego potężnym dębem, wyszły dwie dziewczyny i zbliżały się do mnie. Zbliżały się dość szybko. Były zajęte rozmową. Zatrzymałam się na moment. Teraz poznałam je. Obie z mojej szkoły, ale z innej klasy maturalnej. ...
... Odetchnęłam z ulgą. Dziewczyny nie zwracały na mnie uwagi, pochłonięte dyskutowanym tematem. Żywy gestykulowały. Na wszelki wypadek rozejrzałam się. Nie dostrzegłam żadnej innej dziewczyny na horyzoncie. W ogóle nikogo nie było w zasięgu wzroku. Uspokojona ruszyłam w ich kierunku. Kiedy były jakieś trzy metrów ode mnie, jedna z nich, nie przerywając rozmowy, zdjęła z ramienia torbę. Dwa metry. Wzięła ją w ręce. Metr. Kiedy mijałam je, rzuciła torbą we mnie! Uderzyła mnie w klatkę piersiową. Była ciężka. Straciłabym równowagę, ale w ostatniej chwili zdołałam wyprostować się. Obie były już obok mnie. Brutalnym szarpnięciem chwyciły mnie za ręce. Uderzenie w tył głowy zmusiło mnie do puszczenia torby. Momentalnie wykręciły mi ręce.
– Co jest?! Zwariowałyście?! – Byłam oszołomiona i przestraszona.
Milczały.
– Pytam was! O co chodzi?! Puśćcie mnie! – zażądałam. Mój głos brzmiał żałośnie.
– Stul pysk! – rzuciła blondynka. Nie była wściekła, tylko stanowcza.
– Co?!
– Zamknij mordę! – warknęła brunetka, a jej koleżanka z liścia strzeliła mnie w twarz. Krzyknęłam z bólu. Zaczęłam płakać.
– No, nareszcie idą – mruknęła blondynka.
Moje łzy kapały na asfalt. Podniosłam głowę i od razu zrozumiałam. Ścieżką szybko zbliżała się Ewa i trzy dziewczyny z jej bandy.
– Weźcie ją w krzaki! W lewo! – usłyszałam z tyłu podniesiony głos Wandy. Po odgłosach domyśliłam się, że nie idzie sama.
Dziewczyny szarpnęły mnie i ruszyły trawnikiem w głąb zadrzewionej przestrzeni. ...