1. Ja - stary i głupi (mieszanka wybuchowa)


    Data: 28.05.2018, Autor: Malolata1, Źródło: Lol24

    ... widok unoszącej się klatki piersiowej.
    
    Przyspieszony oddech, ciche pojękiwania.
    
    Później już nie potrafiłem się opanować.
    
    Lizałem, ssałem, drażniłem je językiem na wszystkie możliwe sposoby, aby jej ciało przeszywały dreszcze, a gęsia skórka dotarła wszędzie.
    
    I tak było, no cholera tak było, ale...
    
    Telefon na łóżku głośno zawibrował, a ona zadrżała.
    
    Nie z powodu subtelnego dotyku, mojego górującego podnieca, spojrzenia tak dzikiego, że miałem wrażenie, że już nigdy nie będę człowiekiem.
    
    Przestała ciężko oddychać, ale jej serce zabiło trzy razy mocniej.
    
    Spojrzała na komórkę i cicho westchnęła, co najważniejsze odsunęła mnie od siebie, straciła z oczu i cały czar prysł.
    
    - Halo? - barwa głosu zmieniła się diamentralnie.
    
    Stał się chropowaty, wyprany z emocji, sztywny i całkiem obojętny, choć widziałem, że nerwowo zaciska dłonie. - Daj mi chwilę, zaraz będę - dodała i rzuciła telefon z powrotem na łóżko.
    
    Jej spojrzenie było już całkiem inne.
    
    Zgasła znajoma iskra, podniecenie.
    
    Teraz wyglądała tak zwyczajnie, może nawet nijako, przeciętnie.
    
    Zgarbiona, nadąsana, piersi lekko opadły a włosy przysłoniły całą twarz.
    
    - Muszę iść - te słowa zatrzymały się ...
    ... gdzieś w powietrzu, budząc znajome uczucie rozczarowania.
    
    Chciałem zapytać dokąd, może zatrzymać ją za te cienkie, chude palce, dowiedzieć się czy naprawdę tego chce, czy ktoś na nią czeka i to jest powodem nagłej zmiany w zachowaniu i nastroju, ale nie zrobiłem kompletnie nic.
    
    Mimo, że naprawdę chciałem.
    
    Sam nie wiem.
    
    Pozwoliłem jej wstać, ubrać się i wyjść.
    
    Nie prosiłem o wytłumaczenie, o jakiekolwiek słowa wyjaśnienia, choć powinienem, bo przecież to było właściwie, prawda?
    
    No właśnie, co tak naprawdę było właściwe w tej chwili?
    
    Zapach odszedł razem z nią.
    
    Jeszcze chwilę zastanawiałem się nad miękkością jej skóry.
    
    Nad tym, jakby to było, gdyby nie wyszła.
    
    Tęskniłem za jakąś tajemniczą cząstką ukrytą w jej wnętrzu albo po prostu samotność ujawniła się znacznie szybciej niż zdążyłbym o niej w ogóle pomyśleć.
    
    Sam nie wiem, ale jedyne, co przychodziło mi do głowy to widok jej roześmianej twarzy i myśl, że to mogło skończyć się całkiem inaczej, lepiej dla nas obojga.
    
    A siedziałem wciąż, jak idiota, na pościeli naelektryzowanej podnieceniem, erotyzmem i wspomnieniem jej zapachu, dotyku, kobiecości.
    
    Cholera.
    
    Żadne inne słowo nie przychodziło mi teraz do głowy. 
«123»