Sesja fotograficzna - 3.
Data: 07.07.2019,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
... osiągnę, kasowałam swoje konto. Stracony czas na kolejnym portalu...
Hm, najciekawsze było to, że wszyscy potrafili wydać swoje opinie wyłącznie w oparciu o kilka moich zdjęć. Nawet nie musieli rozmawiać ze mną! Nie znali mojej sytuacji, a jednak uważali, że mogą mi naubliżać, bo wiedzieli jaka jestem. Każdy to jasnowidz i stróż moralności! A większość z nich żonata. Ale zdradzania żony nie uznawali za łamanie normy, grzech, oszustwo. Kiedy przekornie jednemu i drugiemu zwróciłam na to uwagę, sugerując więcej empatii, wtedy dopiero naczytałam się! Co za kraj... A raczej: co za mężczyźni. Normalnie, do utylizacji!
*
Znacznie później, po latach, uznałam, że wyślę kopię części maili Tomkowi, mojemu koledze. Może skleci z tego jakieś opowiadanie? Zawsze mieliśmy dobry kontakt. Chodzi mi o relacje międzyludzkie. Nie mylić z seksem. Czasami rozumieliśmy się w pół słowa. Mowa o zaufaniu, życzliwości, bezinteresownym wsparciu. Potrafił słuchać, więc zwierzałam się koledze z wielu prywatnych spraw i wiem, że zachował je dla siebie. Napisałam o nim „kolega”, bo przyjaciel to jeszcze ktoś inny, chociaż jemu najmniej brakowało do takiego miana, ale nie zabiegał o to. Wśród mężczyzn nie mam przyjaciół. Teraz nasz kontakt jest sporadyczny. Ale za tamte rozmowy, a raczej wysłuchiwanie mnie, będę mu zawsze wdzięczna. Takie rozmowy czasami działają skuteczniej niż wizyta u terapeuty. Na mnie działały. Potrzebowałam ich i czasami korzystałam. Tomkowi wierzyłam i bardziej ufałam niż ...
... mężowi. A jednak jego nigdy nie poprosiłam o pieniądze. Wstydziłam się? Zapewne... Wtedy nie chciałam, żeby wiedział o moich kłopotach. Dlaczego? Nie potrafię wytłumaczyć. Może właśnie wstyd był najsilniejszym hamulcem? Teraz już wie. I to ze szczegółami. Kiedy dostał maile, zaproponował, że napisze o mojej ‘przygodzie’ z byłym kolegą, mendą, która tutaj nosi imię Heniek.
– Niech pisze. Ma na koncie kilka książek, więc może i o mnie napisać – zdecydowałam od razu i wysłałam mu swoją zgodę. Nie zastanawiałam się, czy poda zbyt wiele szczegółów. Imię też mi zmienił. Mam nadzieję, że całość brzmi chociaż ciekawie. Byłam pierwszą czytelniczką i nie nanosiłam poprawek. To było już ponad moje siły. Ile razy można trawić jedną traumę?
A teraz pewnie czytacie ten paradokument... :)
*
Po kilku dniach ponownie zadzwoniłam do Heńka, bo nadal nie otrzymałam reszty pieniędzy. Udało mi się dopiero późnym wieczorem za którymś tam razem. Dawno straciłam rachubę. Być może odebrał przez nieuwagę.
– Ach, to ty? Co słychać? Zainteresowana kolejnym zleceniem?
– Nie! Na razie pieniędzmi za ostatnie zlecenie!
– No, jak to? Przecież otrzymałaś – był zdziwiony.
– Tak, ale nie wszystko! Chyba wiesz o tym?
– Przepraszam, ale mam masę pracy. Wyślę przelew jutro, w poniedziałek powinien być u ciebie. Byłem przekonany, że wysłałem pieniądze – sprawiał wrażenie autentycznie zaskoczonego. – Hm..., na pewno nie dostałaś? – upewnił się.
– No wyobraź sobie! – jeszcze potrafiłam ...