Ciocia lat 51
Data: 14.07.2019,
Kategorie:
Rodzinka,
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
Ciocia Hania ma 51 lat, w młodości hipiska, lubi góry, eskapady, zabawe. Mieszka sama w Łodzi. Co roku wyjeżdza z koleżanką gdzies na wędrówke w nieznane. Tego lata miały pojechac na wędówke w Alpy. Jej kolezanka sie rozchorowała i wycieczka miała sie nie odbyć, choć wszystko było zapłacone. Rozmawiała o tym z moją mamą, gdy nagle moja mama powiedziała przy mnie do cioci: - Anka – a może Tomek pojedzie z toba, sa wakacje, akurat jest w domu, zna niemiecki – pomoże ci, samej cie nie puszcze. Cioci pomysł sie spodobał, mi też. Na miejsce dojechalismy pociagiem i autobusem, ciocia chciala od razu wyruszyc w góry – była spragniona wedrówki. Traktowała mnie troche jak chłopca, ktorego trzena uczyć. Mam juz 17 lat, ale ona ciagle traktuje mnie jak dziecko. Wytyczyła pierwszy cel wedrowki do schroniska odległego o 7 godzin drogi. Ruszylismy, ciocia pierwsza, nadawała tempo, ja za nią. Wpatrywałem sie w jej duzy tyłek i szedłem za nia. Ciocia była dość korpulentna, troche puszysta, duze piersi, nie wysoka, duze posladki skakały to w lewo to w prawo. Po trzech godzinach drogi pogoda sie załamała, zaczeło padać jak z cebra, droga była śliska, załozylismy kurtki przeciwdeszczowe. Było zimno jakies 8 stopni, zaczelismy sie spieszyc. Przechodzilismy własnie przez rzeke po dużych kamieniach, gdy ciocia sie potkneła. Złapałem ja szybko by przytrzymac ale nie dałem rady i oboje wylądowalismy w rzece, zimnej, lodowatej. Po chwili wydostalismy sie na brzeg, trzesąc się z zimna. – Szybko, ...
... musimy rozbic namiot na tej polanie i wejsć do śpiworów, to nas może jedynie uratrować. Namiot przed wodą uratował tropik i po chwili znalezlismy sie w środku suchego namiotu, nie padało, jak dobrze. Zapaliliśmy latarkę w rogu. - Odwróć sie – powiedziała ciocia – rozbiore się do naga i wskocze do śpiwora, ty tez to zrób – mam nadzieje że owinołeś śpiwór w folie? Rozpakowałem cały plecak. wszystko bylo mokre. - Jak tam? – zapytała ciocia. Odwróciłem sie była już cała zakryta w śpiworze. - Dawaj ten śpiwór pokaż – powiedziała – cały mokry. Podałem jej. - No nie, ty żółtodziobie, który raz jesteś w górach?. Ok widac ze potrzebujesz sporo sie nauczyć. Nie trac czasu odwóce sie a ty rozbieraj sie do naga i wskakuj do mnie do śpiwora. Może to nawet lepiej – nasze ciała bedą sie ocieplać. W tej sytuacji to jest najrozsądneijsze bo sie rozchorujemy. Nie wiedziałem co powiedzieć, ale było mi tak zimno, że szybko zdjałem wszystko z siebie i zaczałam wsuwac sie do jej śpiwora, plecy do pleców, szło ciężko, było ciasno, za ciasno. - Odwróc sie do mnie – powiedziała ciocia – tylko tak się zmieścimy. Wsuwałem moje nagie mokre ciało do śpiwora z ciocią. Jej ciało było mokre,tak jak i moje, trzesła się jak osiczka. Mój zziebnięty członek wraz z jajkami przesuwał sie po plecach aż wylądował między pulchnymi pośladkami. Na szczęście nie był pobudzony bo bym umarł ze wstydu. Nie wiedziałem co zrobić z rekami. Ciocia wziała mi lewą i położyła sobie na brzuchu pod piersiami. Poruszała nią troche. - ...