1. Dzika żądza


    Data: 15.07.2019, Kategorie: Rodzinka, Autor: alladyn, Źródło: Fikumiku

    ... biodra, coraz szybciej wbijające mojego fiuta w jej rozpaloną, wilgotną cipkę. Po paru pchnięciach przestała się rzucać i zaczęła dopasowywać ruchy swego tyłeczka do moich pchnięć. Gdy poczułem, że już się nie broni, moje dłonie z jej bioder powędrowały na piękne, duże piersi, zacząłem szczypać jej sutki, ściskać i miętosić kulistość jej ciała. Potem przyszedł czas na łechtaczkę, przesunąłem dłonie z jej piersi w dół, ująłem sterczący guziczek w dwa palce i zacząłem go pocierać. Gdy jej jęki stały się tak głośne, że zagłuszyły mój oddech, a cipka zaczęła spazmatycznie masować mojego fiuta wiedziałem, że ona dochodzi. Gdy zaczęła krzyczeć i kurczowo zaciskać dłonie na narzucie łóżka znów schwyciłem ją mocno za biodra. Moje ruchy z gwałtownych i szybkich zamieniłem na głębokie, mocne pchnięcia, chciałem, żeby poczuła mnie całą swoją ciasną, dziewczęcą szparką Po paru chwilach nie wytrzymałem, mój kutas zaczął pompować kaskady spermy w głąb jej drgającej spazmatycznie kobiecości. Po chwili wyczerpani i spoceni opadliśmy na łóżko. Gdy tak leżeliśmy bokiem, w pozycji „na łyżeczkę”. Z przyjemnością obserwowałem jej głęboki oddech, mojego małego, wciąż spoczywającego w jej wilgotnej norce, nasze zmieszane soki na jej udach. Po paru minutach znów zacząłem twardnieć. Następny raz zakończył się w jej gorących ustach. Nieco przeszkodził nam gromadny, hałaśliwy powrót zgłodniałej rodzinki. Akurat lizałem jej łodyżkę, gdy usłyszeliśmy tupanie na schodach i radosne pokrzykiwania pozostałych kuzynek. .Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie, mimo, że z naszych oczu dosłownie biła żądza. Umówiliśmy się na zbieranie jagód i wycieczkę kajakiem następnego dnia. Przez długie letnie dni mojego pobytu na „daczy” wielokrotnie mogłem nasycić oczy widokiem białych kaskad spermy na twarzy Marioli, jej piersiach i pupie. A była to tylko jedna z trzech kuzyneczek. Inne okazały się równie integracyjnymi laskami. Ale, drogi pamiętniku, to temat na osobną bajkę...
«12»