Siostrzyczki
Data: 18.08.2019,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
Byłam wściekła, kiedy okazało się, że moje wakacyjne plany runęły w gruzach. Nieoczekiwanie swój przyjazd do Warszawy zapowiedziały córki znajomych moich rodziców. Miałam się nimi zająć, pokazać ojczysty kraj, przypomnieć język i ugościć je prawdziwie po polsku. Ostatni raz widziałam je, jak miałyśmy po pięć czy po sześć lat. Pamiętam je jako wiecznie naburmuszone i rozkapryszone dzieciaki. Nic więc dziwnego, że perspektywa spędzenia z nimi całych wakacji wydała mi się mało zachęcająca. Kiedy zobaczyłam je ponownie na lotnisku, pomyślałam, że to dwie nadęte panienki, których poza makijażem, ciuchami i facetami nic w życiu nie obchodzi. Teraz, gdy o tym myślę, chce mi się śmiać. Przez kilka pierwszych dni standardowo pokazałam im: Stare Miasto, Wilanów, Łazienki i Pałac Kultury i Nauki. Po tym wszystkim wachlarz atrakcji, jaki miałam im do zaprezentowania, wyczerpał się. Byłam wściekła, kiedy okazało się, że moje wakacyjne plany runęły w gruzach. Nieoczekiwanie swój przyjazd do Warszawy zapowiedziały córki znajomych moich rodziców. Miałam się nimi zająć, pokazać ojczysty kraj, przypomnieć język i ugościć je prawdziwie po polsku. Ostatni raz widziałam je, jak miałyśmy po pięć czy po sześć lat. Pamiętam je jako wiecznie naburmuszone i rozkapryszone dzieciaki. Nic więc dziwnego, że perspektywa spędzenia z nimi całych wakacji wydała mi się mało zachęcająca. Kiedy zobaczyłam je ponownie na lotnisku, pomyślałam, że to dwie nadęte panienki, których poza makijażem, ciuchami i ...
... facetami nic w życiu nie obchodzi. Teraz, gdy o tym myślę, chce mi się śmiać. Przez kilka pierwszych dni standardowo pokazałam im: Stare Miasto, Wilanów, Łazienki i Pałac Kultury i Nauki. Po tym wszystkim wachlarz atrakcji, jaki miałam im do zaprezentowania, wyczerpał się. W niedzielę wybrałyśmy się na piknik do Powsina, a stamtąd do Ogrodu Botanicznego. Żar lał się z nieba i poza kilkoma rodzinami z dziećmi nie było żywej duszy. Eliza i Marta znikły mi z oczu i nie miałam bladego pojęcia, gdzie mogły pójść. Nagle usłyszałam ich nawoływania. Ukryły się gdzieś w przepięknym miejscu, które przypominało rajski ogród. Pnącza egzotycznych roślin okalały małą, drewnianą altankę i tworzyły nastrój tajemniczości i niespełnionego snu. W tym miejscu, z dala od ludzi skryłyśmy się przed słońcem, tak przynajmniej wtedy myślałam. W pewnej chwili Marta i Eliza przysunęły się do mnie bliżej i zaczęły rozpinać mi bluzkę. Uwolniły moje piersi ze staniczka i zajęły się moim jędrnym biustem. Lizały go tak, jakby to były najlepsze na świecie lody. Zupełnie nie wiedziałam, co mam zrobić. Zamurowało mnie, tego się po nich nie spodziewałam. Krzyczeć? Uciekać? Wzywać pomocy? Nie, to mi się nawet zaczęło podobać. Mój rozum mówił: nie, ale ciało z rozkoszą poddawało się tym niesamowitym pieszczotom, aż w końcu całkiem uległo. Czułam, że moje majtki robią się coraz bardziej wilgotne, a moja cipka domaga się choćby małego muśnięcia. Ale nie byłam tam sama. Eliza rozebrała Martę i zaczęła ją lizać. Jej język ...