Sesja fotograficzna - 2.
Data: 18.09.2019,
Kategorie:
Mamuśki
Autor: Tomnick, Źródło: SexOpowiadania
Część 2.
Przyjechałam punktualnie. Pomieszczenie było gotowe do sesji. Lampy i parasole, softbox, statywy, kanapa były ustawione. Kable schowane pod tkaniną pokrywającą podłogę. Tła leżały na rolkach umocowane przy drugiej ścianie. Aparaty leżały gotowe na specjalnej półce. Bufet składał się z kawy i wody mineralnej. Krzesła, fotel i zrolowane sukna stały z boku, czekając na swoją kolej. Nic tylko włączać światło. Księgowa wypełniła druki i pożegnała się, kosmetyczka zrobiła mi agresywny makijaż, upudrowała, zrobiła ‘tatuaż’ nad piersią, drugi nad kostką u nogi. Spakowała się i pożegnała. Spojrzałam w lusterko. Nigdy tak nie wyglądałam! To nie byłam ja. Trochę się uspokoiłam.
– Wygląda jakby sesja miała naprawdę odbyć się. A ja zarobię pieniądze – uważnie lustrowałam wszystko i nieco uspokoiłam się. Sesja zaczynała się od bieli, potem biel i czerń.
– Hej, jesteś opalona, więc biel będzie pierwszym tłem. Jeszcze trochę podrasujemy opaleniznę – przywitał mnie Heniek. – Opalałaś się bez stanika? – spytał i chciał sięgnąć do dekoltu, ale w porę powstrzymał rękę. Wyraz mojej twarzy miał w tym swój wydatny udział. – No, rozbieraj się – ponaglił mnie. – Jest ładna pogoda, więc jeszcze pojedziemy w plener.
– To może najpierw plener? – zaproponowałam.
– Eee, nie. Nieco później – zaprzeczył, szybko opuszczając głową, kiedy usłyszał moją propozycją. Czekałam na dalszy ciąg, ale zajął się aparatami. Zaczęłam rozbierać się. Byłam w sandałkach na szpilce, więc kiedy stanęłam ...
... nago, wskazał na ścianę. Podeszłam tam. – Jak ustawić się?
– No, faktycznie, byłaś w staniku. Ale te różnice w opaleniźnie ciała są bardzo seksowne – gapił się i pytanie nie dotarło do niego.
Robiliśmy przerwę co 10-15 minut na zmianę stroju, mebli, tła i dodatków. Minęło 2,5 godziny i naprawdę byłam zmęczona. Kilkukrotna zmiana pończoch, szpilek, kapeluszy, poprawianie makijażu, dopinanie peruki, zmiana rekwizytu: fotel, krzesło, kanapa, sofa, drabina. Jeszcze popędzał mnie. Siedzieliśmy, popijaliśmy wodę. Heniek spojrzał na zegarek i stwierdził:
– Dobra, zbieramy się w plener! Światło będzie jeszcze ze dwie godziny. – Potem sięgnął po telefon.
*
Wysiedliśmy z samochodu. Heniek wziął składaną drabinkę i składany stolik, torbę z aparatami i statywy, a ja butelkę z wodą i reklamówkę ze szpilkami, pończochami i koc. Poszliśmy w kierunku jakiejś polanki. Widać było, że Heniek odrobił lekcję. Kiedy dotarliśmy na miejsce, rzeczy położyłam na boku. On swoje odłożył pod drzewem i na turystycznym stoliku. Wskazał pierwsze miejsce do pozowania. Rozpięłam guziki pikowanej podomki i już byłam w samych sandałkach na szpilce. Stanęłam w lekkim rozkroku, podparłam się pod boki, spojrzałam hardo w obiektyw. Heniek wykonał trzy zdjęcia z różnych pozycji, potem jeszcze wszedł na drabinkę. Kolejna pozycja. Czasami kładł się na ściółkę. Co chwila instruował mnie i pstrykał fotki. Potem podszedł do mnie, robiąc zdjęcia i powiedział:
– Słuchaj, czekamy na dziewczynę. Zrobię wam ...