-
Całkiem miły kac
Data: 03.10.2019, Autor: Krulique, Źródło: Lol24
Z Basią poznałem się na portalu społecznościowym kilka dni wcześniej. Była znajomą ze studiów moje starego kumpla. Zagadałem do niej i rozmowa sama się ułożyła. Gadaliśmy na czacie, przez kilka dni. Przyszedł weekend - przyjacielowi urodził się synek - oczywiście dumny tatuś zrobił dziką imprezę - gorzała, cygara i pełen szał - zwłaszcza że dolce vita miało się zaraz skończyć - bo żona z dzieckiem niedługo wychodzą ze szpitala. Następnego dnia obudziła mnie koszmarna abrakadabra czachy - czyli kac... Oczywiście na komputerze migała wiadomość od Basi. Odpisałem jej, potem ona mi i tak dalej... W pewnym momencie poczułem - że już nie dam rady więcej pisać i zaproponowałem szybkie spotkanie przy jakiejś kawce na mieście. Dało mi to możliwość zdrzemnięcia się i doprowadzenia do względnego porządku. Oczywiście syndrom dnia wczorajszego miałem wypisany na twarzy i w głosie chropawym od wypalonych cygar... O umówionej godzinie pod Kolumną Zygmunta pojawiła się ona wysoka długonoga blondynka o pięknych niebieskich oczach i ujmującym uśmiechu. Przywitaliśmy się i poszliśmy do kafejki w piwnicy starej kamieniczki. Siedliśmy, zaczęliśmy gadać. Basia pod płaszczem skrywała śliczny biały sweterek z dużym dekoltem - który raz po raz ukazywał seksowne ramię - na którym nie było ramiączka od staniczka. Szczerze mówiąc nie mogłem od niej oderwać oczu, nie tylko jej dekolt, ale jej twarz, mimika, oczy i ruchy nie dawały mi spokoju. Gadaliśmy i śmialiśmy się przez kilka godzin nad kawą... ...
... Na szczęście mój stan nie przeszkadzał Basi... Po kawie odprowadziłem ją do domu, bo tematów i dowcipów jakoś nie mogliśmy wyczerpać. Pod domem zapytała mnie czy może wpadłbym na drinka – chętnie przyjąłem jej zaproszenie... Weszliśmy do budynku, ja przez cały czas przyglądałem się jej – była oszałamiająca. Jakiś impuls trafił nas w windzie, lekko otarliśmy się o siebie i nagle zaczęliśmy się namiętnie całować. Moje usta szalały wraz z jej wargami... Nasze języki tańczyły... Smakowała cudownie, słodko i świeżo. Miała wspaniały gibki języczek, który doskonale bawił się z moim językiem i ustami... Całując się weszliśmy do jej mieszkania... Basia na chwilkę przerwała, rozejrzała się i powiedziała... "OK nie ma Pauli, także nie ma problemu, wchodź... ”. Całowaliśmy się dalej, nasze płaszcze wylądowały na podłodze, ja wziąłem Basię na ręce, a ona wskazała mi kierunek do jej pokoju. Całowaliśmy się coraz namiętniej – nasze ręce przestały uznawać jakiekolwiek granice. Ja pieściłem ją po plecach, szyi i ramionach, moje dłonie ciągle myszkowały pod jej sweterkiem, a Basia zaczęła próby zerwania ze mnie koszuli. Pomogłem jej rozpinając górne guziki i po chwili moja koszula została nauczona sztuki latania. Całując Basię, zacząłem dotykać jej brzuszka i dołu piersi, pieściłem je delikatnie palcami i dotykałem... Basia odepchnęła mnie na chwilę i szybkim ruchem zrzuciła z siebie sweterek, odsłaniając cudowne piersi i piękny brzuszek... Zrobiła przy tym ten gest, który zawsze przyprawia ...