1. ciocia leśniczanka


    Data: 22.10.2019, Kategorie: Rodzinka, Autor: Woy, Źródło: Fikumiku

    Miałem 18 lat i zbliżały się wakacje, a ja nie miałem żadnych na nie planów. Kumple namawiali mnie na wypad w góry, ale dopiero po poł. Sierpnia, a wtedy miałem być z rodzinką na Krymie. Niespodziewanie zadzwoniła do nas ciocia Iza z prośbą czy nie pomógłbym jej w leśniczówce. Okazało się, że wujek, który jest leśniczym, wyjeżdża na 6 tyg do Niemiec na zarobek jako cieśla, a ciocia nie chce zostawać sama, a pojechać z nim nie może, bo praca jest tylko dla cieśli, no i kto opiekował by się koniem, krową i drobiem. Trochę się wahałem, bo to nudy, ale pamiętam jak miałem 5-7 lat to spędzałem tam najfajniejsze wakacje. Namawiali mnie i w końcu się zgodziłem – wujek skusił mnie obietnicą, że będę mógł dosiadać klaczy oraz jego Łady Nivy, ale tylko po lesie. Kiedy przyjechałem wuj wszystko mi pokazał i wprowadził w zakres moich obowiązków tzn. dojenie krowy, odpas jej, cielaka, czyszczenie i karmienie konia i wyprowadzanie go na padok itp. Wieczorem wspominaliśmy nasze pobyty u nich. Pamiętałem wyprawy na grzyby, jagody. Byłem z nim na prawdziwych łowach i jak zasadzaliśmy się na jelenia, albo z ambony na dziki, które czyniły szkody w uprawach. Najbardziej utkwiły mi w pamięci święta i nowy rok – z prawdziwym Gwiazdorem jak to w Wielkopolsce, którym okazał się nadleśniczy i kulig z saniami, dzwoneczkami, ogniskiem z pieczonymi kiełbaskami i prosiakiem i ten nocny powrót przy pochodniach. Długo wspominaliśmy przy grzanym winie i oglądaniu zdjęć. Dwa dni później wujek wyjechał. ...
    ... Rozpocząłem gospodarowanie. Konno objechałem stare kąty – okazało to się dużo przyjemniejsze niż objazd samochodem. Z niego ciocia korzystała tylko robiąc większe zakupy w miasteczku. Ich dom położony był ok. pół km za wsią na skraju lasu, a właściwie już 100 m w lesie. Na szczęście był prąd, telewizja, zasięg i Internet. Kiedyś mieszkała na poddaszu jeszcze jedna rodzina, ale kilka lat temu się wyprowadzili. Teraz ja tam miałem swój pokój. Właściwie moglibyście urządzić tutaj „agrowczasy” – macie ładne obejście, duży staw z kaczkami, konia – nie musiał by wujek wyjeżdżać za zarobkiem – powiedziałem. Tak ale on nie lubi by mu obcy kręcili się – odparła ciocia. I ja już przywykłam do tej głuszy – dodała. Rzeczywiście miało to swój urok. Nie mieli dzieci – już wtedy jak byłem mały traktowali mnie jak swojego. Ciocia młodo wyszła za mąż – miała 20 lat, a teraz po 13-stu latach wciąż była młodą i atrakcyjną kobietą. Tego dnia od rana zanosiło się na burzę. Parne powietrze, sine chmury nie zwiastowały niczego dobrego. Wieczorem zerwał się wiatr i lunęło. Co chwilę niebo rozdzierały błyskawice i grzmiało. W nocy nawałnica się wzmogła – nie mogłem spać i nasłuchiwałam odgłosów. Wystraszona ciocia wpadła do mojego pokoju i wtulała się we mnie drżąc ze strachu. Pod kocem tuliłem ją i uspokajałem. Mocno przywierała do mnie ciałem. Mój mały się obudził i zaczął wwiercać się w jej udo. Miękkie ciepłe ramiona i wzdęte piersi napierały coraz silniej. Nie wiem kiedy nasze usta się skrzyżowały, a ...
«12»