-
Blizny Najemnika Epizod 2
Data: 29.10.2019, Autor: NiktIstotny, Źródło: Lol24
Zabrawszy rzeczy pozostawione na dachu, wrócił do pokoju szefa. Efekty tabletek powoli ustępowały. Wiedział, że nie będzie musiał długo czekać nim wystąpią skutki przedawkowania. Dawka, którą przyjął mimo wszystko była niewielka, takie same też powinny więc być skutki. Dziewczyna okazała się całkiem przymilna. Ucieszyło go to, w końcu ciężko będzie mu ją nieść mając tylko jedną wolną rękę. Gdyby do tego jeszcze się rzucała sprawa o wiele bardziej się skomplikowała. Ona jednak, kiedy tylko go zobaczyła. Nie przejmując się tym, że jest cała we krwi, rzuciła mu się na szyje. Ciekawił go powód tej przymilności i zaufania. Oczywiście mógł to być skutek narkotyków, którymi najprawodpodobniej ją nafaszerowano, a na jego miejscu mógłby być ktokolwiek inny. Istniała jednak możliwość, że jest ona w jakimś stopniu świadoma. Wtedy jednak, nikły sens miało by dla niej tulenie się do gości który całkiem niedawno wskoczył przez okno i wybił wszystkich facetów w budynku. A może była mu wdzięczna za możliwość roztrzaskania głowy tego gościa o posadzkę? Byłaby to ciekawa opcja. Niemniej jednak, nieważne jak długo by się nad tym zastanawiał mógł tylko zgadywać. Narzuciwszy na ramiona dziewczyny zakrwawioną marynarkę, podniósł ją z podłogi. Zapomniał jak wielki kawał drogi dzielił go od domu. Droga sama w sobie, nawet używając dachów była długa. On natomiast czując silne, narastające osłabienie, szedł uliczkami z dodatkowym obciążeniem. Czarnowłosa nie była ciężka, jednak czas przez jaki ...
... musiał ją nieść, połączony z defektem leku dawał się we znaki. W końcu jednak jego oczom ukazał się odrestaurowany, jednopiętrowy budynek mieszkalny. Jego stan zewnętrzny można by w najlepszym wypadku określić surowym, wnętrze było jednak całkiem znośne do mieszkania. Z trudem, jednak udało mu się otworzyć drzwi. Jake’a nie było, pewnie w robocie bo co innego mógłby robić. Odkładając dziewczynę na kanapę zrzucił z niej marynarkę. Podnosząc ubranie z podłogi, cisnął je do kosza. Najlepszym pomysłem będzie je spalić, jeśli nie zapomni. Spojrzał na swojego gościa. Zasnęła, może to i lepiej. Wyjął z kieszeni pojemniczek z lekiem i odpiął miecz od pasa. Miał wrażenie, że zostawienie którejkolwiek rzeczy przy niej było kiepskim pomysłem. Posyłając resztę zakrwawionych ubrań w ślady za marynarką, skierował się do łazienki. Postawił pojemniczek na umywalce, miecz oparł obok. Spojrzał w lustro, zobaczył tam to co zawsze. Zmęczone oczy, kilka blizn, nietypowa fryzura z czarnych włosów. Tym razem dodatkiem do wszystkiego była krew, cieknąca mu po twarzy, zlepiająca włosy. Nic ciekawego. Zrzucając z siebie resztki ubrań w postaci bielizny i skarpetek, wszedł pod prysznic. Odkręcając kurek wszedł pod lodowaty strumień, westchnął ciężko. Zimno zawsze przyśpieszało u niego skutki tabletek. Przydatne przy leczeniu, niezmiernie przeszkadzające w czasie walki. Zwieszając głowę spojrzał w dół. Widok zabarwionej na czerwono wody płynącej po jego ciele powoli zaczął spływać. Potrząsnął gwałtownie ...