1. Przygoda nad jeziorem


    Data: 22.11.2019, Kategorie: Masturbacja Geje Tabu, Autor: mruminski84, Źródło: xHamster

    Po zakończeniu przygody pod namiotem, jak to później sami z Wojtkiem nazywaliśmy, wróciliśmy do całkowitej codzienności. Nie zmieniło się prawie nic – oprócz tego, że pomiędzy nami nie było już tabu. Było to w pewien sposób podniecające, nie musiałem w żaden sposób się ograniczać. Każdy dzień to jak zwykle studia, granie na kompie, granie w piłkę, spotkania i piwko ze znajomymi. Fakt, historia namiotu się już nie powtórzyła, nikt nie wpadł już na taki pomysł, a nam samym namiot nie był już potrzebny.
    
    Widywaliśmy się prawie codziennie, jak dotychczas. On przychodził do mnie, czy ja do niego, gadaliśmy, oglądaliśmy TV czy po prostu graliśmy na konsoli. Z innymi kolegami miałem podobną sytuację, nie był on w tym wyjątkowy. Tutaj była tylko ta subtelna różnica, wielokrotnie bez żadnych ogródek padało pytanie ni stąd, ni zowąd: „To co może zwalimy? Kiedy waliłeś?”. Nie trzeba było prawie w ogóle czekać na odpowiedzi, nie było nigdy odmowy. Przełączaliśmy obraz na pornola, siadaliśmy koło siebie na kanapie czy na fotelach i waliliśmy konia. To było cudowne. Czy u mnie w pokoju, czy w salonie, czy u niego w garażu, w kuchni… były to miejsca normalne i codzienne. Kiedy było trochę więcej czasu i nie istniało ryzyko, że ktoś zaraz wróci do domu, to waliliśmy sobie nawzajem. Konkursy kto szybciej się zleje, albo kto dłużej wytrzyma – dawały naprawdę wiele frajdy. Zwykle ciężko było wytrzymać długo. Robiliśmy sobie zawody, np. 7 dni wstrzemięźliwości i potem ostre walenie, nawet ...
    ... i podwójne, żeby zrzucić z siebie pełen zapas spermy. To były ogromne wytryski, niejednokrotnie trzeba było iść się umyć w całości po takim strzelaniu. Uwielbiałem jego rękę na moim kutasie, jeździł z niewiarygodną precyzją po moim grzybie, a towarzyszące temu uczucie trzymania jego kutasa w moich rękach to potęgowało. Do dziś jest to dla mnie nieziemskie wrażenie… Walę konia, ale nie swojego, czuje że mocno ujeżdżam napleta, ale jednak nie czuje na swoim kutasie swojej ręki – zamiast tego jest inna, która robi zupełnie co innego niż ja sam… I to uczucie niezapowiedzianego orgazmu. U siebie czuć, kiedy się zbliża ta chwila, ale u niego tylko na parę sekund przed czuć skurcze penisa i chwilę po tym ciepła sperma zelewała wszystko wkoło. Ja z kolei też go nigdy nie hamowałem, żeby zwolnił czy przestał. Siedziałem a on doprowadzał swoją ręką mnie do końca, ja nic nie musiałem robić, było to tak błogie, strasznie to uwielbiałem. Jego penis prężył się za każdym razem, mój podobnie. W samotności nigdy chyba tak mocno mi nie brzmiał, grzyb był ogromny i purpurowy, śliski od soków, bo na samą myśl o wyciągnięciu kutasów robiło się trochę mokro. Ten moment zawsze był niewiarygodny, chyba nigdy się do niego nie przyzwyczaiłem i mi się nie znudził – ten moment wyciągania kutasów… wyskakujące drągale w majtek, zwykle już sterczące, gotowe do zabawy, z odsłoniętym grzybem, świecącym się od ślinki. Na palcach jednej ręki mogę policzyć, że razem się kąpaliśmy, szczególnie po tych akcjach ...
«1234...»