1. Nocny dyzur


    Data: 09.12.2019, Kategorie: Inne, Autor: Aura, Źródło: SexOpowiadania

    Późny, gwiaździsty wieczór. Jak zwykle w niedzielę punktualnie o 23:00 zaczyna się mój dyżur w szpitalu wojskowym. Z wielkim zapałem, energicznym krokiem wkroczyłam na oddział chirurgiczny. Pełno tu połamanych i ogipsowanych żołnierzy. Moja przełożona uwzięła się okropnie i wciska mi na okrągło nocki. Tłumaczy zawsze, że inne, posunięte w latach pielęgniarki bardziej się męczą. Czasem to frustrujące, ale daję radę. A niech jej będzie, przynajmniej nie muszę oglądać tych starych leniwych pudeł i słuchać ich wiecznych docinków, jaka to ja jestem młodziutka, głupiutka i naiwna, bo z całego serca troszczę się o pacjentów. Przesadnie, według nich. A według mnie? Chłopakom należy się to, co najlepsze, i tyle.
    
    Przebrałam się sprawnie w uniform i przejęłam dyżur. Leciwa pielęgniarka wyszła spiesząc się, jakby ją ktoś gonił. Ech, te leserki. Rozejrzałam się, czy są jakieś problemy. Na szczęście nie, na sali już tylko cisza i przygaszone światła. Jedynie od strony dyżurki dobiegały z radia przyciszone dźwięki najnowszego utworu Franka Sinatry – „Strangers in the night". No to luz, uśmiechnęłam się sama do siebie. Tylko na karcie zleceń od ordynatora coś napisano niezbyt wyraźnym pismem: „Przygotować na jutro do operacji pacjenta – szeregowca Chrisa S.”
    
    Trochę się zirytowałam, bo przecież pora bardzo późna i wszyscy inni ranni żołnierze już chyba zasnęli pod wpływem środków przeciwbólowych i uspokajających, a takie przygotowanie wymaga niemało zachodu. No cóż, ale słowo ...
    ... ordynatora – rzecz święta. Zrobię to po prostu bez hałasu i wielkiego halo.
    
    Dyskretnie, nawet nie zapalając lamp na suficie. Wzięłam z dyżurki potrzebne przyrządy i środki pielęgnacyjne, garnuszek z lodem oraz przybory do golenia i na paluszkach poszłam odszukać pacjenta.
    
    Wśród tuzina innych odnalazłam szybko jego łóżko, we wnęce przy oknie. Podeszłam po cichu i w żółtawym świetle nocnej lampki przyjrzałam się leżącej postaci. Szeregowiec Chris spał na wznak, wykopany z pościeli, rozgorączkowany, zarośnięty... Jego ramiona od samej góry były zapakowane w gips, a do żyły na szyi biegł przezroczysty wężyk podłączonej kroplówki. Kapu kapu kap, leciały powoli kropelki. Żal mi się go zrobiło. Taki solidnie zbudowany mężczyzna leży tu bezwładnie, jak jakiś porzucony manekin. Nikt o niego nie zadbał, na pewno jest spragniony. Cholerne babska! Za moimi plecami mówią o mnie „głupia blondynka", a pacjentem się nawet zająć nie potrafią! Dobrze, że chociaż ja mam serce na właściwym miejscu.
    
    Od razu na początku zwilżyłam mu spierzchnięte wargi kostką lodu. Nie obudził się, ale przez sen uchwycił lodowaty sześcian wargami i zaczął łapczywie ssać. Ostrożnie zdjęłam wygniecioną piżamę i wymyłam myjką całe spocone ciało. Dalej spał, więc postanowiłam po cichutku zabrać się do golenia. Namydliłam mu pędzlem twarz, tors, brzuch i pachwiny. Ostrą brzytwą poczęłam golić miejsce po miejscu. Najpierw podbródek, baczki, wąsy. O, tak. Później ramiona, lekko owłosioną klatę z przodu i po bokach, ...
«1234...»