ROK 2064 - CZĘŚĆ PIERWSZA: ZONA NUMER TRZY ROZDZIAŁ III - ALBIN RURA DO ZAPCHANIA
Data: 11.01.2020,
Kategorie:
Geje
Autor: Yake, Źródło: Fikumiku
... językiem. On głęboko westchnął. Tak, czułem ten samczy zapach i resztek dezodorantu. Pierwszy smak to ostro-słony, mimo suszenia przez niego główki kutasa papierem toaletowym. Zawsze, nawet jak się suszy, to pozostaje gdzieś kropla moczu. Nie przeszkadzało mi. Pamiętałem smak brudnego kutasa Gawrońskiego, więc akurat ten smak był niczym w porównaniu z tamtym. Trzymałem tego chuja w ręce. Powoli moja dłoń zaczęła się poruszać pociągłymi ruchami. Kutas nabrzmiewał, rozciągał się wszerz i wzdłuż. Tężał w palcach. On oddychał głośniej, a ja widziałem duży, czerwony łeb fiuta, który otwierał swoją dziurkę, jakby w uśmiechu i chciał powiedzieć: – No, już dawaj swe usteczka. Obejmij mnie nimi, bo chcę się zanurzyć w twoim gardle. No, chodź słodziaku – otworzyłem usta, wysunąłem język i zacząłem go obijać wielkim czubem. Spojrzałem w górę. Andrzej miał zamknięte oczy, a ja w końcu zamknąłem w swoich ustach ten wielką głowę siura. Językiem osaczałem go z każdej strony, wywijając esy floresy. – Kurwa, o ty, ahhh – usłyszałem z góry. Głębokie westchnięcia, czyli jak na razie jest dobrze. Chyba mu się podoba. Teraz delikatnie zacząłem poruszać głową w tył i w przód, a wielki grzyb penetrował moją jamę ustną docierając co chwila do granicy gardła. Teraz czułem jaki jest twardy. Nie mogłem szerzej otworzyć ust. Ten wielki mega-kutas mieścił się tylko trochę w ustach. Nadziewałem się na niego z uporem maniaka, zasysałem się na nim, po policzkach zaczęły spływać łzy, a po brodzie spływała ...
... moja ślina. Chuj zabierał mi co chwila oddech. Chciałem go więcej w sobie, chciałem by Andrzej nie stał bezruchu, ale mnie brutalnie pierdolił, by przebił się przez gardło i krtań do przełyku. Ale musiałem udawać, że to mój pierwszy raz, że jestem postrzelonym ale niewinnym chłopczykiem, a nie dziwką, która rozpycha w wannie swoją dupę trzonkiem od młotka. Drugą ręką złapałem jego wielki wór z jajami, macałem, pieściłem bawiłem się nimi – Kurfa, kurfa, ja pierdolę, o tak, dawaj – słyszałem z ust Andrzeja. Czułem, że w gaciach mam galaretę, że z mojej pałki sączą się soki. Puściłem trzon i tylko moja głowa rytmicznie i szybko nabijała się na Andrzejowy wał. Uwolnioną ręką odpinałem swój rozporek, by mój fiut nie brudził mi spodni – Kurwa, co robisz, nie wyjmuj kutasa bo rzygnę i będzie koniec – mówił do mnie. Oderwałem się od jego gnata, obtarłem rękawem koszuli ślinę i łzy – Andrzej muszę, bo mam galaretę w majtkach. Jak się podniecę, to mi ciągle leci sok, kurwa. Proszę zamknij oczy i na wszelki wypadek patrz w górę, proszę. Chyba na razie jest OK, co? – Dobra, dawaj mały, kończ to, bo mi jaja rozerwie – moja głowa, znowu nabijała się na część kutacha łzawiąc się i śliniąc. Jedna ręka pieściła jaja, zaś druga dodała odwagi jego biodrom. Teraz pomagał mi się wypełniać częścią siebie, poruszał biodrami, czub ostrzej atakował moje gardło. Śliniłem się mocniej, czasem się krztusząc i w końcu jego ręce chwyciły moją głowę. Działały dwie przeciwstawne siły: dłonie które mój rozwarty ...