1. ROK 2064 - CZĘŚĆ PIERWSZA: ZONA NUMER TRZY ROZDZIAŁ III - ALBIN RURA DO ZAPCHANIA


    Data: 11.01.2020, Kategorie: Geje Autor: Yake, Źródło: Fikumiku

    ... próbowałem posprzątać burdel, który tu zrobiłem, moje ciało ciągle było jak z waty. W tyłku zaś czegoś mi brakowało. Sam pozbawiłem się cnoty, czyli byłem już niecnotą. To było epokowe odkrycie. Może moja pałka jest żartem ale dupa jest boska. Szparka, której wiecznie mało. Ona pulsuje, zaciska się i drży, witając każdego gościa, który tu zabłądzi. Tak się zaczął pierwszy sezon "dupnego festiwalu". Pragnąłem ją wypychać, wypełniać i dopychać. Zatkać czymś ujście tej żarłocznej na doznania rury. Wiedziałem, że jestem „Albin dziura do zapchania”. To było moje przeznaczenie, moja karma. Po tygodniu wpychałem trzy palce po kłykcie, siadałem na dłoni, by było głębiej i pełniej. Później przeszedłem na weganizm. W moim odwłoku rosły warzywa: marchewki, pietruszki i pory. W marzeniach upychałem tam arbuzy i dynie. Jednak tak naprawdę marzyłem o wielkim, mięsistym, ciepłym i żywym kutasie, który by hardo ją rozbijał na części, by ją otwierał szeroko, ukazując różową przestrzeń środka, by pompował w nią bezlitośnie swoje soki, by z niej się one wylewały, spływając na moje jaja. To o tym marzyłem!!! Jak ja nienawidziłem miejsca, w którym mieszkam, skąd ja wezmę słodkiego fiuta do mojej dziury? Któregoś dnia pod prysznicem, moje pupsko miało romans z dorodnym porem. Pan Kutas oddał ostatni wystrzał. Por był zmaltretowany, raczej nie nadawał się już, do gotowania na nim rosołu. Sprawdzić chciałem, jak się ma mój otwór po gwałtownym użytkowaniu i czy nic tam nie zostało z zieleniny w ...
    ... środku. Postawiłem stopę na krawędzi wanny, kciukiem zaś obracałem w strategicznym punkcie. – Kurwa, ahhhh – wyrzuciłem z siebie. Stało się coś, czego się nie spodziewałem, palec uderzył w jakąś moją czułą strunę. Spiąłem się i po chwili znowu uderzałem palcem w to miejsce. Przeżycie było inne, niż wszystko co do tej pory znałem. Pała sama na powrót zrobiła się sztywna, a w dupie i mojej głowie szalał orkan. Tarłem wyczuwalny guzek z zapamiętaniem, a z kutasa sączył się samoczynnie przeźroczysty, lepki płyn w ilości, o którą go nie podejrzewałem. Noga na której trzymałem ciężar ciała, drżała i sprawiała mi ból. Oddychałem płytko i skupiałem się na ekstazie, która mną zawładnęła. Kilka gwałtownych ruchów kciukiem i strzelałem silnie, obficie na łazienkowe kafelki, po których powoli spływało, wszystko to co z siebie wyrzuciłem. Oparłem głowę o ścianę, czułem się, jakbym przepracował cały dzień na ojcowym polu. Wiotczałem powoli, wyrównując oddech, chyba dotknąłem bram raju. Moja dupa, moja ziemia obiecana. Teraz wiedziałem, że mam instrument do wygrywania symfonii uniesień. Powinienem zostać wirtuozem więc jako pojętny, zdolny i pracowity uczeń praktykowałem przy każdej nadarzającej się okazji. Mój Stradivarius wymagał poznania jego budowy i właściwości. Metodą prób i błędów doszedłem do perfekcji, w przygotowaniu instrumentu, przed ćwiczeniem szybkich pasaży palców. By gra była przyjemna, trzeba się pozbyć zbędnego balastu. Nie da się tego wydłubać, trzeba się wypłukać. Wąż od ...
«1...345...20»