1. Wiktoria, suka. Rozdzial 2


    Data: 18.06.2018, Kategorie: BDSM Autor: Marcin Sokołowski, Źródło: SexOpowiadania

    Wiał ciepły egzotyczny wiatr, kiedy Mehmed wyszedł z namiotu w środku nocy. Zapalił papierosa i zaciągnął się nim mocno. Spojrzał przed siebie, ale aż po horyzont nie było nic poza zaspami piasku. Po jego lewej stronie leżały plecaki i siodła, schylił się i wyciągnął mapę z kieszeni pomarańczowej torby. Rozłożył ją i dłuższą chwilę szukał czegoś intensywnie, nie potrzebował latarki, ponieważ światło księżyca na pustyni w zupełności mu wystarczało. Nagle coś usłyszał, odwróciwszy się za siebie zaśmiał się w myślach.
    
    -To tylko konie idioto.
    
    Trzymając w ustach wciąż palącego się papierosa, wyciągnął długopis i zaznaczył na mapie coś w kółko. Następnie złożył papier i wsunął w tylną kieszeń spodni. Dopalił fajkę i ją wyrzucił, dogaszając niedopałek butem. Nie chciało mu się spać, tym razem jechali bez ładunku, ale przyzwyczajenie do nocnych wart mu pozostało. Usiadł na piasku i patrzył w bezkres przed sobą. Poza nimi w promieniu kilkudziesięciu, jak nie kilkuset kilometrów, nie było nikogo. Po godzinie na horyzoncie pojawiła się lekka łuna, będąca zapowiedzią nadchodzącego słońca, a co za tym idzie – okropnego upału. W tym momencie w namiotu wygrzebał się jeden z jego dwóch towarzyszy, Hassan.
    
    Był dużo młodszy od Mehmeda za to potężniejszy i silniejszy. Znał go od kołyski, ponieważ był bratem jego matki. Z początku nie zgadzał się na to, żeby młodzieniec wkroczył na jego ścieżkę i został przemytnikiem tak jak jego wuj, ale ostatecznie determinacja i zuchwałość Hassana ...
    ... wygrała i stał się jednym z nich. Matka chłopaka nie miała nic przeciwko, co bardzo zdziwiło mężczyznę, ale też utwierdzało w przekonaniu, że dobrze zrobił godząc się na jego dołączenie do grupy. Początkowo, kiedy do zespołu dołączył Hassan było ich czterech, pozostali dwaj to Qasim, który wciąż spał w namiocie i był podobny wiekiem do Mehmeda oraz Khalid, który niestety został zabity rok temu przez nomadów, podczas przerzutu. Ten dzień był ciosem dla Mehmeda, Khalid był jego największym przyjacielem, prawie bratem. Obronił ich wszystkich razem z towarem, ale niestety jemu się nie udało. Dostał cztery kule w brzuch, a my oni byli już za daleko, żeby mu jakkolwiek pomóc. Został tam, ale został również w ich sercach i tylko to się liczyło.
    
    Chłopak usiadł obok starszego araba i wyjął skręta, Mehmeda nigdy nie interesowały inne używki niż papierosy, był człowiekiem starej daty i nie potrzebował tego. Ale tez nie miał nic przeciwko, kiedy ktoś przy nim palił, a z twardymi narkotykami pomimo swojego zawodu nigdy się nie spotkał, z czego był zadowolony. Słyszał o ludziach, którzy byli uzależnieni od kokainy, metamfetaminy i innych trucizn, nie były to słodkie opowieści, a raczej smutne i najczęściej kończące się śmiercią bohatera.
    
    -Nie spisz już? -zapytał starszy.
    
    -Nie, Qasim tak chrapie, że się kurwa spać nie da. Kiedyś go uduszę przez sen, przez te jego odgłosy.
    
    Roześmiali się oboje i po chwili z namiotu wyszedł Qasim w samych bokserkach. Rozciągnął się i poszedł odlać ...
«123»