1. Wymiana jezykowa 2


    Data: 02.02.2020, Kategorie: Geje Autor: Paweł Czapla, Źródło: SexOpowiadania

    Następnego dnia wstałem, jak zwykle, bardzo wcześnie i zrobiłem trening. Gdy skończyłem, Ivo jeszcze spał, ale dał się wywabić z pokoju warczeniem młynka do kawy. Przypełzł do kuchni w rozkosznie wymiętej piżamce w jakiś idiotyczny wzorek.
    
    - Dzień dobry słoneczko! Dobrze się spało? Kawki?
    
    Nie, nie musiałem się silić na naturalność. Byłem autentycznie szczęśliwy, że go widzę, on natomiast był chyba nawet bardziej skrępowany niż zaspany. Pokręcił tylko głową, co w Bułgarii oznacza potwierdzenie, i patrzył w podłogę. Usiadł w kąciku, sączył kawę i wydawał się jeszcze mniejszy niż w rzeczywistości.
    
    - Jak chcesz to wyjadę dzisiaj. Nie będę nadużywać twojej gościnności. Pyszna kawa. Dziękuję.
    
    - Zgłupiałeś? Miałeś zostać kilka dni, specjalnie zleceń nie brałem...
    
    Ivo spojrzał na mnie przeciągle i badawczo.
    
    - I nadal chcesz żebym został? Naprawdę? Mimo tego, co wczoraj?
    
    - Pewnie, że chcę. A co to ma do rzeczy?
    
    - Zdaje się, że pokrzyżowałem ci plany – uśmiechnął się cierpko.
    
    - Plany? Jakie... No wiesz! Co ty sobie o mnie pomyślałeś? Że ja od początku na coś liczyłem? Gdybyś mnie nie podpuścił tymi bzdurami, które wygadywałeś, w życiu bym nie... A przecież nawet wtedy... Mniejsza. Plany były takie, że pokażę ci Kraków. Zostań, proszę.
    
    - Dobrze, zostanę – zadecydował po chwili – ale czy możemy uznać wczorajszy wieczór za niebyły?
    
    Czy mogę mu to obiecać? Pamiętajcie, nie lubię kłamać! Perspektywa, że miałby teraz wyjechać, podziałała jednak ...
    ... mobilizująco.
    
    Wyruszyliśmy zwiedzać. Kocham moje miasto i kocham Ivo, więc nie opuszczał mnie nastrój euforii. Widziałem, że on też przyjemnie spędza czas – lepszego przewodnika po Krakowie by nie znalazł! Pod wieczór, już na klatce schodowej, rzuciłem hasło: ścigamy się! Do pokonania 6 pięter, drzwi do domu to meta. Pomysł spodobał się. Byłem pewny wygranej, ale nie doceniłem zawziętości rywala. Był pierwszy. Gdy dotarłem do drzwi, dyszał oparty o nie plecami. Też byłem zmęczony i oparłem się o drzwi bokiem, tuż przy nim, żeby odsapnąć, a przy okazji popodziwiać jego rozchylone usta i przymknięte oczy. Jednocześnie szukałem w kieszeni klucza, żeby nas wpuścić do domu. Ivo stał między mną a zamkiem, więc żeby otworzyć drzwi, otoczyłem go ramieniem. Spojrzał na mnie jakoś dziwnie i chyba chciał coś powiedzieć, ale zamiast tego westchnął tylko i lekko się o mnie oparł. Weszliśmy do środka objęci. Schody to nic, dopiero teraz moje serce ruszyło galopem. Dotrzymałem umowy: nie wspomniałem ani słowem o poprzednim wieczorze. Byłem grzeczny, to on się zaczął. Odszukałem jego usta i zaczęliśmy się całować. Wtoczyliśmy się do mojego pokoju jak pijani.
    
    Nagle okazało się, że nawet dwie ręce to za mało, żeby rozpiąć koszulę, więc guziki posypały się na podłogę. On też nie patyczkował się z moją polówką: zdarł ją ze mnie – i aż westchnął. Wspominałem już, że ćwiczę kalistenikę? I że jestem dość zaawansowany? Nie? Jemu też się nie chwaliłem, a pod luźnym ubraniem mało co widać. A jest na co ...
«12»