1. Czarna cz. II


    Data: 06.03.2020, Autor: Baron19, Źródło: Lol24

    Uderzyłam z impetem o ziemie wzburzając dookoła siebie tumany piachu i błota. Powietrze z moich płuc uleciało bez śladu i teraz kuliłam się na ziemi próbując złapać choć odrobinę tlenu. Spomiędzy krzaków wyszedł ten mięśniak i zbliżał się do mnie w zastraszającym tempie... no, ale może od początku, co? Zbliżanie się po omacku do wrogiego obozu niczym mucha do gówna, tylko dlatego, że zobaczyło się światło w ciemności było idiotycznym pomysłem. Chciałam się po prostu rozejrzeć, a wszystko zdążyło się spieprzyć w kilka minut. Ten pieprzony buntownik wpadł na mnie, gdy wracał do obozu. Nie wiem, pewnie udał się za potrzebą, pierdolić to. Dziwne, że taki kolos poruszał się tak cicho. Popapraniec złapał mnie swoim wielkim łapskiem za szyję i rzucił prosto w stronę obozu.
    
    Dookoła mnie zdążył zebrać się spory tłumek. Widziałam tam dość sporo arabów, ale znalazło się tam też kilku azjatów i europejczyków. Zwierzyniec, bo każdy gadał w innym języku i nie sposób było ich zrozumieć. Mięśniak wyszedł z krzaków i stanął nade mną mierząc mnie twardym spojrzeniem. Najgorsze z tej sytuacji było to, że przez Stanleya każdy mógł podziwiać moje pośladki, dodatkowo podczas biegu dziura powiększyła się o kilka centymetrów i bez problemu można było tam zajrzeć. Napakowany arab chyba to zauważył i wyszczerzył swoje uzębienie. Wielkimi łapami obrócił mnie na brzuch.
    
    Najpierw jedna, a potem druga łapa wylądowała na moich pośladkach rozszerzając je. Najwidoczniej spodobało mu się to co tam ...
    ... zobaczył (nie dziwie mu się), bo mruknął z zadowoleniem i puścił mój tyłek, tylko po to, by zsunąć swoje ciemnozielone bojówki. Chwile to trwało, lecz już po kilku minutach czułam, jak jego fiut naciska na wejście do mojej jaskini. Instynktownie wiedziałam, że jego kutas musi być naprawdę ogromny, bo gdy wchodził we mnie czułam, jakby coś rozrywało mnie od środka. W głębi duszy modliłam się, by nie był za brutalny.
    
    Wtedy rozległ się krzyk. Grupa arabów przede mną rozstąpiła się, a do kręgu wszedł Amerykanin w czarnym swetrze, ubłoconych glanach i wojskowych spodniach. Włosy miał ulizane, choć pobyt w takich warunkach zdążył rozwalić mu starannie ułożoną fryzurę. Człowiek ten zmierzył wzrokiem mięśniaka i dodał coś w jakimś obcym języku. Napakowany arab zszedł ze mnie potulnie jak baranek i odsunął się na bok. Dwóch azjatów podniosło mnie na nogi wciąż trzymając za ramiona.
    
    - Ocalała z desantu? Nie spodziewałem się niedobitków. - najwyraźniej uratował mnie dowódca całego oddziału, bo każdy słuchał się go bez zawahania. Facet rzucił komendę, a dwóch żółtków zaczęło prowadzić mnie przez obóz. Mijałam kilka namiotów, ale moją uwagę przykuły klatki, które stały w stosownej odległości od części "mieszkalnej". Udało mi się zauważyć kilkoro obszarpańców, którzy teraz przyglądali się nowemu jeńcowi. Niestety, tamten mięśniak pozostawił mnie w stanie rozpalenia. Moje policzki płonęły, równie mocno jak moja szparka. Przynajmniej wiem po co rząd nas tutaj przysłał. Ta bojówka miała ...
«123»