-
Wakacje u Cioci na wsi
Data: 13.04.2020, Autor: fantasta, Źródło: Lol24
... ponadto stolik, trzy krzesła, radio i stary, ale kolorowy telewizor. Okolica była naprawdę ładna. Z okien mego pokoju dom otoczony był zwykłym, ale systematycznie strzyżonym trawnikiem, (co na większości wsiach jest rzadkością) kilkoma różnymi drzewami i ławką opartą o jeden z pni. Po dugiej stronie domu znajdowało się podwórze z nieco gorszym trawnikiem, za którymi znajdowały się szklarnie. Sam dom miał ponadto naprawdę dużą werandę, mogąca pomieścić spory stół i kilka krzeseł. Była to najprzyjemniejsza część domu szczególnie w upalne dni, takie jak dziś. Budynek był nieco osamotniony, bo najbliższy sąsiad mieszkał blisko dwieście metrów w kierunku umownego centrum. Zrzuciwszy rzeczy poszedłem na dół. Osławiona weranda zmieniała się co roku, za sprawą ciągle rozrastającego się winogrona. Drewno i pnącza skutecznie tamowały napływ upalnego powietrza, przez co naprawdę przyjemnie się tam siedziało. Tak było i teraz. Ciotka przywitała nas chłodnikiem ze spora ilością sałaty i jajek. Po zjedzeniu wszyscy rozleniwili się i poukładali na przysłowiowe sjesty. Ciotka praktycznie nie pracowała. Większość koniecznych zajęć wykonywanych w szklarniach zlecała zaufanym sąsiadom. Przez to zarabiała mniej, ale mimo to miała pieniądze na całkiem wystawne życie. Jej paznokcie nigdy nie były ubrudzone ziemią, a wierzch dłoni był delikatny, jakby zawsze nosiła jedwabne rękawiczki. Zawsze używała drogich, markowych kosmetyków, a wiem o tym z tego, iż matka wiecznie jej tego ...
... zazdrościła. Weekend minął na łowieniu ryb, piciu piwa, paleniu grilla i najróżniejszych opowieściach. Zanim się obejrzałem rodziców nie było, a ja postanowiłem zostać na tydzień z ciotką. Nie było to dla mnie nic nowego, działo się tak w przeszłości dziesiątki, jeśli nie setki razy. Zazwyczaj czas spływał mi na włóczeniu się po okolicy, czytaniu książek, łowieniu ryb i oglądaniu telewizji. Teraz było dokładnie to samo, przy czym do tego wszystkiego należało jeszcze doliczyć picie piwa. W niedzielę wieczorem, zaraz po wyjeździe rodziców, postanowiłem zostać w domu i dokończyć "Milczenie Owiec”. Było już ciemno, a mi zostało raptem kilkanaście kartek do końca, gdy nadmierne spożycie piwa za dnia, obudziło pragnienie wypicia zwykłej wody. Pech chciał, że nie miałem niczego w pokoju, więc musiałem wybrać się na dół do kuchni. Nie wiedziałem, czy ciotka śpi, więc zszedłem najciszej jak potrafiłem. - … tak, tak w tym roku dostał się do technikum... – głos ciotki był cichy, ale wyraźny. Rozmawiała przez telefon, a drzwi do jej pokoju były lekko uchylone. Normalnie nie zwróciłbym na to uwagi, jednak ciekawość zwyciężyła, bo oczywiste było, iż mówi o mnie. Przystanąłem i zacząłem słuchać. - … no tak, wyrósł na przystojnego mężczyznę. Ja przystojny? Nie byłem przecież niczym jak tylko nadmiernie wyrośniętym nastolatkiem. Owszem byłem wysoki, ale za to przeraźliwie chudy. Na niektórych zdjęciach z plaży naprawdę dawało się policzyć moje żebra, a zaciśnięcie pięści owocowało ...