1. Wykładowca


    Data: 01.05.2020, Autor: zlosnica79, Źródło: Lol24

    ... po niej. Posiedział z nami jeszcze chwilkę, po czym wstał i się pożegnał.
    
    - Do zobaczenia w poniedziałek na zajęciach, Kasiu.
    
    - Do zobaczenia.
    
    - Mam nadzieję, że się pojawisz, bo studenci lubią znikać z wykładów.
    
    - Postaram się przyjść.
    
    - Więc do zobaczenia – i wyszedł.
    
    Resztę wieczoru myślałam tylko o nim. Pragnęłam go, pożądliwie i zwierzęco. Miałam plan. Trochę bezpośredni i niebezpieczny. Chciałam go zrealizować, nie ważne co sobie o mnie pomyśli. Myślę, że on tak samo pragną mnie jak i ja jego. Nadszedł poniedziałek. Od rana miałam ćwiczenia, dlatego chcąc, nie chcąc, musiałam zwalić się z łóżka i iść. Na szczęście później była przerwa, więc mogłam przygotować się do wykładów z filozofii z Panem Grzegorzem.
    
    Wróciłam około południa do domu. Miałam dwie godzinki do wykładów. Chwilę musiałam poleżeć. Chyba byłam zmęczona, bo od razu zasnęłam. Obudziłam się o 13. 30.
    
    - Cholera, za 30 minut muszę być na tych wykładach – pomyślałam.
    
    Szybko zaczęłam się szykować. Ubrałam się bardzo podobnie, jak widział mnie w lokalu, prowokująco. Może troszkę dłuższą spódniczkę i niższe buty założyłam. W końcu to uczelnia. Jak to ja, wpadłam zdyszana na uczelnię. Oczywiście już było dawno po 14. 00 i byłam spóźniona. Najpierw jednak udałam się do łazienki, by się troszkę ogarnąć i dopiero ruszyłam do sali. Gdy otworzyłam drzwi, wszystkie twarze skierowały się w moja stronę. Grzegorz... Pan Profesor, od razu zgromił mnie wzrokiem.
    
    - Pani Katarzyno, na moje zajęcia ...
    ... przychodzi się punktualnie. Nie toleruję spóźnień. Jest to jedyne ostrzeżenie. Za drugim razem zostanie pani wyproszona z sali. Po zajęciach proszę na chwilę zostać.... Proszę usiąść, nie mamy czasu...
    
    - Dobrze, przepraszam – bąknęłam wściekła, że tak przy wszystkich na mnie nakrzyczał.
    
    Nie wiedziałam co o tym myśleć. Przez całe zajęcia zastanawiałam się czy zrobić, to co zaplanowałam. Widziałam jednak, że co chwilę na mnie zerka i co jakiś czas uśmiecha. Było dobrze... Byłam strasznie zdenerwowana, ale nie zrezygnuję. Będzie, co ma być...
    
    Zajęcia się skończyły. Poczekałam, aż wszyscy wyszli i podeszłam do niego. Nie wiedziałam co myśleć o jego wyrazie twarzy. Nie patrząc na nic usiadłam na biurku i zarzuciłam nogę na nogę. Kącik jego ust się delikatnie uniósł. Podszedł do mnie, a jego ręka od razu zawędrowała na moją nogę.
    
    - Przepraszam, że się spóźniłam – postaram się tego nie robić.
    
    - I nie zrobisz. Nie życzę sobie tego. Mówiłem poważnie. Następnym razem cię wyproszę. A naprawdę tego bym nie chciał – mówiąc to jego ręka wędrowała wyżej na moje udo.
    
    Zatrzymałam ją. Spojrzał się pytająco. Więc powiedziałam:
    
    - Chcę byś mnie zerżną. Tu i teraz – nie spuszczając wzroku, trzęsąc się od środka, patrzyłam mu prosto w oczy.
    
    - Dobrze Kasiu. Nawet nie pytając cię, chciałem właśnie to zrobić. Podobasz mi się już od dłuższego czasu, bardzo pociągasz i podniecasz. Nie mogę oderwać od ciebie oczu.
    
    Łapiąc mnie za nogi rękami, rozchylił je i stanął między nimi. ...