1. Fragmenty z wyobraźni Zbigniewa N.


    Data: 02.06.2020, Kategorie: Dojrzałe Autor: PMaceo, Źródło: xHamster

    Na drodze koło cmentarza, w gęstej ciemności nieomal zderzył się Porwasz z powracającą samotnie żoną gajowego Widłąga.
    
    — O, pan Porwasz — ucieszyła się rozpoznawszy osobę. -— A dokąd to pan tak śpieszy?
    
    Naparła na Porwasza swym ogromnym ciałem, jej wielki biust spoczął na piersiach malarza, a jego samego owiał zapach alkoholu, którym oddychała.
    
    — Po papierosy idę do klubu — wyjaśnił Porwasz.
    
    Jego ciało przeciwstawiło się brzuchowi Widłągowej. Potem prawa ręka Porwasza dotknęła piersi żony gajowego, lewa zaś oparła się na potężnym zadzie kobiecym. Nie próżnowały też ręce Widłągowej, rozpięły malarzowi rozporek.
    
    — Jest! Jest! — radośnie pomrukiwała Widłągowa, miętosząc z początku miękki, a potem coraz twardszy Porwaszowy członek.
    
    Stali tak na drodze, przylepieni do siebie niby dwie duże mrówki, które się przypadkiem spotkały i dotykają się czułkami, co podobno oznacza u nich nie tylko powitanie, ale i wymianę wiadomości. Tedy i oni poprzez owo wzajemne zetknięcie i ruchy swoich rąk także zapewne jakąś tajemną informację między sobą wymienili, bo raptem Wiłlągowa odeszla nieco na stronę, w niedużą kupę rozkwitających bzów, które rosły po d**giej stronie drogi, obok cmentarza.
    
    — Papierosów już pan nie dostanie, bo klub dziś nieczynny — powiedziała Widłągowa do Porwasza. — A we mnie może pan sobie pozwolić, ponieważ ja już nie mam miesiączki i w ciążę nie zajdę.
    
    To mówiąc szybkim ruchem zadarła Widłągowa kiecki, zręcznie zrzuciła majtki, niewiele o nie ...
    ... dbając. Z bzami sąsiadował młody klon, jego to pnia chwyciła się Widłągowa obydwoma rękami, grzbiet i głowę ku ziemi pochyliła i na Porwasza swój goly zad wypięła. Mimo gęstej ciemności zajaśniał on Porwaszowi jak okrągły księżyc. Patrząc na ową wypukłą i rozleglą przestrzeń golizny przypomniał sobie Porwasz nauki doktora, że u niewiasty im mniejsza jest rożnica między wymiarem dwuramiennym a dwukrętarzowym, tym ma ona bardziej kobiecą budowę. Widział malarz, że wymiar dwukrętarzowy zdawał się być u Widłągowej taki sam, a nawet jakby nieco większy niż wymiar dwuramienny, co było dowodem, że jest ona kobietą, a nie jakimś złudnym mirażem.
    
    Z przyjemnością pogłaskał napiętą na zadzie gładką skórę, a że członek już miał uprzednio z rozporka wyjęty, tedy namacawszy dłonią jej wilgotny srom zadał mocny cios od tyłu, aż westchnęła z wielkiego zadowolenia. Potem, trzymając Widłągową za tłustą kibić, wchodził w nią i z niej wychodził, aż wreszcie jęknął wpuszczając w jej ciepłe wnętrze swoje męskie nasienie. Raz, d**gi, a nawet trzeci.
    
    Poczuł ogarniającą go radosną ulgę. Jakby mu ktoś zdjął z pleców wielki ciężar, który dzwigał już od wielu dni i nigdy się z nim nie rozstawał. A teraz był nasycony i szczęśliwy, Wyjął z pochwy Widłągowej ostrze swego męskiego sztyletu i dopiero wtedy zauważył, że ktoś czai się za jego plecami.
    
    — No dalej, dalej. Pozwólcie sobie wszyscy — pomrukiwala Widłągowa, wciąż wspierając się rękami o pień młodego klonu i wypinając zad.
    
    Młody Galembka ...
«12»