-
Wrócę nad ranem
Data: 23.06.2020, Autor: gemma, Źródło: Lol24
Podeszłam do lustra i jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko jest na swoim miejscu. Oczywiście brakowało cycków, ale przyzwyczajona do tego widoku zlustrowałam resztę sylwetki. Perfekcyjnie. Spojrzałam na zegarek, krzyknęłam do domowników, że wrócę nad ranem i pewnym krokiem wyszłam z domu po drodze chwytając dość sporą torebkę. Żartowałam, nie było żadnego pewnego kroku. Wyłożyłam się w progu drzwi, wysypując zawartość torebki. Oczywiście kierowca taksówki zaraz wyskoczył z samochodu, by mi pomóc, ale biedaczek zażenował się zobaczywszy paczuszkę tamponów i speszony wrócił na swoje miejsce. Do restauracji wpadłam spóźniona 15 minut. Kelner wskazał mi stolik, przy którym już siedział mój narzeczony. - Strasznie, strasznie Cię przepraszam. - zaczęłam, ale uciszył mnie uśmiechem mówiącym "wszystko jest okej". - Co sobie życzysz do picia? - spytał. - Ty coś wybierz. - powiedziałam zbyt zajęta lustrowaniem jego stroju. Cholera, jesteśmy parą od prawie trzech lat, a jeszcze nigdy nie widziałam go dwa razy w tym samym krawacie. - Dla tej damy poproszę o jakieś dobre wino, a sam wezmę sok porzeczkowy. - powiedział Kamil do kelnera, który pojawił się nie wiadomo skąd, równocześnie wyrywając mnie z zamyślenia. - Nie pijesz? - spytałam lekko zdziwiona. - Ktoś musi prowadzić. - uśmiechnął się do mnie. Jak się potem jednak okazało ktoś musiał kierować, ale z pewnością nie był to mój luby, tylko taksówkarz. - To jak ci minął dzień? - usłyszałam pytanie. - ...
... Całkiem nieźle.. - odpowiedziałam. Gdzieś w tym miejscu musi zawrzeć się dialog, którego naprawdę nie chciałoby się Wam czytać, a ja przejdę do ważniejszej części tego opowiadania. Poznaliśmy się w szkole. Była to realcja napalona uczennica - seksowny nauczyciel. Kamil był nieco przychudym, niesamowicie przystojnym matematykiem. Brunet o niebieskim spojrzeniu, który równiutko wszystkich oblewał, poza mną. Ja jechałam na samych piątkach (nie, to nie to oczym myślicie, po prostu byłam kujonem). Uzdolniona matematycznie, chuda choć dość niska blondynka o szarawych oczach. Tak się właśnie dobraliśmy. Może i nie uwierzycie, bo w końcu byliśmy związkiem z 3 letnim stażem, ale to miałbyć nasz pierwszy wspólny raz. Wcześniej nawet, jeśli mój luby wychodził z propozycją to ja się wykręcałam jakimś 'nie no przestań, nie jestem taka tiruriru' mimo, że w głowie tak naprawdę miałam 'wyruchaj mnie, no weź mnie w końcu wyruchaj'. No i stało się. Ten wieczór miał być nasz. Już w taksówce padły śmiałe słówka, niewinne dotyki czy namiętne pocałunki. Kiedy wreszcie przeszliśmy przez próg, postawa mojego kochanka zmieniła się o 180 stopni. - Na kolana suko. - powiedział. Zaskoczona uklękłam, a on przyciągnął moją twarz do swojego kroku. Poczułam nieprzyjemny materiał jeansu na policzku. - Bierz go. - zabawne, bo mimo, że mój narzeczony powiedział to groźnym tonem, mi przed oczami stanął tylko pan krzyczący na swojego pieska 'bierz go, Reksiu!'. Jak możecie się domyślić uśmiechnęłam się pod ...