1. Moje podniecenie sięgało już zenitu


    Data: 02.07.2020, Kategorie: Klasycznie Autor: anonim, Źródło: Fikumiku

    Był początek lipca. Pogoda, jak zwykle o tej porze roku, była upalna. Szłam poboczem średnio ruchliwej drogi w kierunku Lublina, machałam rękami na przejeżdżające samochody, chcąc załapać się na stopa. Chciałam dostać się jeszcze przed zmrokiem do Augustowa, gdzie od kilku dni bawili już moi znajomi. Żałowałam tych paru dni, ale zatrzymały mnie w domu tak zwane sprawy rodzinne. Teraz byłam jednak już wolna jak ptak, mając w dodatku świadomość, ze przede mną dwa tygodnie przedniej zabawy. Jeszcze żeby tylko ktoś chciał się zatrzymać . . . Przeszłam około pięciu kilometrów i już widziałam w oddali przystanek PKS-u, gdy nagle zatrzymał się obok mnie samochód - stara, śmieszna osobowa furgonetka. Za kierownica siedział młody, w miarę nawet przystojny chłopak. Spytałam go, dokąd jedzie, on odpowiedział : przed siebie. Był bardzo towarzyski, czas przy rozmowie leciał szybko, a ja uświadomiłam sobie dopiero po godzinie, ze nawet nie wiem, dokąd on faktycznie jedzie. Ponieważ jednak rozmowa toczyła się na różne tematy, dowiedziałam się, ze jedzie na Mazury, i "jak będę grzeczna" , podrzuci mnie do samego Augustowa. Uśmiechnęłam się mimochodem, jakby wiedząc co ma na myśli - zresztą i tak rozmowa z czasem zeszła na temat seksu. Byłam rozluźniona, gadaliśmy sobie swobodnie o sprawach, z jakich dotąd zwierzałam się tylko mamie, albo najbliższej przyjaciółce. - No, co tam, gdzie już jesteśmy? - glos gdzieś z końca samochodu omal nie przyprawił mnie o palpitacje serca. To kolega Maćka, ...
    ... który dotąd spal jak suseł, wiec nie miałam pojęcia o jego istnieniu. Teraz już rozmawialiśmy w trojkę, Robert był nie tylko gaduła, ale także znal niezliczoną ilość dowcipów i grał nieźle na gitarze. Spodobali mi się obaj. Jeszcze w samochodzie poczułam jakiś dreszczyk emocji, instynkt mówił mi, że stanie się cos niezwykłego . . . Wczesnym popołudniem postanowiliśmy zrobić sobie przerwę na posiłek. Ponieważ było bardzo gorąco - zjechaliśmy w leśną dróżkę w poszukiwaniu jakiegoś zacienionego miejsca. Po mniej więcej trzech minutach dotarliśmy nad jeziorko. Po zjedzeniu kanapek, czy tego, co tam kto miał, postanowiliśmy rozprostować kości. Robert wpadł na pomysł, żeby trochę popływać. Długo się nie zastanawialiśmy. - Poczekajcie, przebiorę się w samochodzie w strój kąpielowy - powiedziałam. - E tam, chce ci się rozgrzebywać plecak ? - spytał Robert - Poza tym zaraz jedziemy dalej, kiedy wiec wyschnie ? - dodał Maciek Ja patrzę, a oni rozbierają się całkiem do naga i wskakują do wody. Stałam oniemiała, tysiące myśli przelatywały mi przez głowę. - No, rozbieraj się i wchodź ! Woda git ! - zachęcali mnie z wody. Byłam trochę zaskoczona, co prawda nie byłam nigdy przesadnie wstydliwa, ale to byli w końcu obcy ludzie . . . chęć odświeżenia się jednak wzięła górę. - No dobra, tylko się odwróćcie i nie patrzcie. Zrzuciłam szybko z siebie ubranie i chyba jeszcze szybciej zanurzyłam się po szyje w wodzie. Rzeczywiście była całkiem przyjemna. Ach, nigdy nie przypuszczałam, ze pływanie ...
«123»