1. Rogi za rogi (wg. Dekameronu)


    Data: 24.04.2024, Autor: darjim, Źródło: Lol24

    ... tak mojego kutasa...
    
    Trzepała nim naprawdę mocno. Bez żadnej litości dla maltretowanego zwierzątka.
    
    Teraz poczułem się jak w raju.
    
    Fala orgazmu zbliżała się nieubłaganie. Sperma już gotowała się w jądrach. Dosłownie ułamki sekund
    
    dzieliły mnie od spełnienia. Kaśka wyczuła to i uwolniła rękę. Szybko zbliżyła tam twarz i objęła mocno
    
    wargami.
    
    - Zaraz wytrysnę... - wyjęczałem.
    
    I rzeczywiście nastąpił wytrysk spermy, która uderzyła w twarz Kaśki. Strugi spływały po jej policzkach
    
    opadając na moje podbrzusze. Kaśka wysysała ostatnie krople nasienia.
    
    Doszedłem niepokojąco szybko. Zbyt szybko w przeciwieństwie do Kasi.
    
    Ona, niezrażona tym, że mój penis nie prezentował się już tak okazale nadal trzymała go w ustach. Po
    
    chwili zacisnęła na nim dłoń.
    
    Przysunęła się wyżej. Zaczęła całować moją klatkę piersiową a po chwili przeniosła moc swych
    
    pocałunków na inne części mego ciała. Nie było chyba miejsca, którego by nie pieściła wargami.
    
    - Kocham cię - szeptała nie przerywając - zrobię dla ciebie wszystko, naprawdę...
    
    I tak bez przerwy.
    
    To odniosło skutek. Mój mały dźwigał się powoli.
    
    Kaśka widząc co się dzieje wzmogła swe starania.
    
    Byłem już gotowy..
    
    Kaśka odwróciła się do mnie tyłem. Wypięła w moją stronę swój kształtny tyłeczek. Dotknąłem palcami
    
    wilgotnej szparki. Była naprawdę nadzwyczajnie mokra. Soki wyciekały z niej obficie. Zbliżyłem do jej
    
    cipki swe usta i całowałem srom. Pachniała i smakowała prawdziwą napaloną ...
    ... kobietą, która pożąda i
    
    pragnie. Wylizywałem łapczywie jej intymną słodycz.
    
    Kaśka zaczęła jęczeć i wić się z rozkoszy. Głęboko oddychała.
    
    Nie tracąc czasu schwyciłem swoją pałkę i wsunąłem ją pomiędzy rozwarte wargi sromowe.
    
    Kaśka jęknęła głośniej.
    
    Przytrzymując ją mocno w biodrach wykonywałem płynne, mocne i zdecydowane ruchy. Za każdym
    
    pchnięciem wydawało mi się, że wchodzę w nią coraz głębiej i głębiej. Kaśka oparła dłoń o ścianę i
    
    asekurowała się, gdy wpychałem się w nią.
    
    Jej jęki były coraz głośniejsze. Zbliżała się do finału...
    
    Leżeliśmy wtuleni w siebie. Słońce było już wysoko na niebie a jego promienie wpadały przez okno
    
    wprost na nas.
    
    - Co z nami będzie? - spytała nagle Kaśka.
    
    Nie odpowiedziałem od razu. Musiałem jeszcze pozbierać szczątki ostatnich myśli. Mój plan dopiero nabierał kształtów.
    
    - Kocham cię, głupia cipo - odezwałem się wreszcie-bardzo... to, co się stało... może to trochę i moja
    
    wina, bo za bardzo zająłem się robotą i zaniedbałem cię, ale to trochę świństwo...
    
    Nabrałem głębszego oddechu.
    
    - Piotrkowi muszę się jednak odegrać – kontynuowałem - aby równowaga nie była zwichnięta, ale musisz
    
    mi w tym pomóc.
    
    - Zrobię wszystko, co chcesz...
    
    - Powiem ci co wymyśliłem...
    
    sobota, 26 maja
    
    Siedzieliśmy z Aliną w pokoju. Przyszła z wizytą, na zaproszenie Kaśki. Zdziwiła się, że jestem, bo
    
    według planu miałem być dopiero za tydzień.
    
    Według innej wersji, którą znała Piotrek pojechał w czwartek na ryby. ...
«1234...»