-
Reach it, touch it, feel it.
Data: 23.08.2020, Autor: ErmonTwilight, Źródło: Lol24
... się na widoku znikającego w ciasnym oplocie ust kutasa. Wraz z jego zagłębianiem się, czułem rozdzierającą rozkosz. Im głębiej, tym lepiej. A gdy przełykała ślinę w chwilach, gdy drażniłem jej gardło do bólu a oczy zachodziły łzami, odpływałem. W końcu postanowiłem obejrzeć jej tyłek. Puściłem sutki, którymi wciąć próbowałem dostroić radio rozkoszy (notabene wybijając z niego cholerną Rihannę) i rzuciłem na stolik dwie poduszki. Nie chciałem, by moje ulubione cycki odgniotły się na twardej powierzchni. Bez ceregieli naciągnąłem cienki kaptur na kutasa i przymierzyłem go do wąskiego otworu. Gdy sforsował pierwszy centymetr, zacisnęła się mimowolnie i musiałem wbijać się na siłę. Kutas drżał wściekle i powoli zagłębiał się w jej cipce. Wpatrywałem się w jej jasny owal, zamykający drugie wrota rozkoszy i zamknąłem zęby na wardze. Przekląłem, pakując się do połowy w jej ciało, pośliniłem kciuk i rozmasowałem nim ciasną dupkę. W końcu nacisnąłem mocniej, a palec zniknął, wessany głęboko, lecz powoli. Krzyknęła i doszła kolejny raz. - "Kurwa, to jest wręcz irytujące” – pomyślałem, zastygając wraz z nią. Nie zaprzestałem jednak pakowania się głębiej, więc gdy tylko skurcze opuściły jej ciało, zacząłem pieprzyć szybko i mocno. Dla zaspokojenia zwierzęcego popędu. Doszła szybko, ale nie zwracałem na to uwagi. Przejechałem pełnym pędem przez stację jej orgazmu i przekręciłem manetkę przyspieszenia do oporu. Dyszałem i jebałem. Przeleciałem przez kolejną gromadę peronów. Tym ...
... razem jęczała dziko i wyła, uderzając dłonią o blat stołu. Wtedy jeszcze nie skończyłem. Przesunąłem kciuk, który sprawiał że było mi aż za ciasno i złapałem za włosy. Doszła po raz kolejny. Bezczelnie zamieniłem ją w bezkształtną masę, sterowaną orgazmem. Pieprzyłem, aż zaczęła się osuwać. Zrzuciłem poduszki na podłogę i nie musiałem niczego więcej tłumaczyć. Rzuciła się na mojego kutasa, zdarła z niego gumkę i wbiła w gardło, gdzie raz po raz strzelałem. Nie wiem, czy czuła jakiś smak. Miała napuchnięte usta, podrażnione gardło i zmęczony język. Dyszeliśmy długo, dochodząc do siebie etapami. Po wszystkim zbliżyła się i wtuliła we mnie mocno. Mała, bezbronna i lekka. Uzależniona od rozkoszy. I ta cholernie zapętlona Rihanna… Znaleźliśmy miłość w miejscu pozbawionym nadziei. Może nie miłość, lecz pożądanie. Może nie bez nadziei, bo w końcu kupiłem wkręty do naprawy półki. Przez resztę dnia zastanawiałem się jednak, po co mi to było. Kutas sterczał przeraźliwie, dopominając się dokładki, myśli szalały, a droga zdawała się rozciągać. W końcu dotarłem do akademika. Kupiłem czerwone wino zamiast bukietu przeprosi nowego i wskoczyłem do windy. - Jak ty wyglądasz… - szepnęła z politowaniem Anka. - Jak szczęście, czy nieszczęście? – zapytałem z uśmiechem. – Kupiłem śrubki. To znaczy wkręty. No wiesz… - Wskazałem dłonią półkę. Wiedziała. Podeszła bliżej i oparła brodę na moim ramieniu. Zaciągnęła się mocno zapachem. - Znowu??! - Hmmm… Tak jakoś wyszło – odparłem z ...