1. Bal Sylwestrowy. Marta i student cz. 3


    Data: 19.07.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... delikatnie ściskając. Palce zaciskały się po bokach, po zewnętrznej stronie każdej z kul, łączył je ze sobą, sprawiając że ciasny rowek powiększył się widowiskowo i nęcąco. Powoli zaczął ugniatać.
    
    - Mariuszu… twe watahy znów plądrują niechroniony teren…
    
    - Niechroniony…? Ależ ta koronka osłania kosztowny skarb… Zatem… mogę ją… odsłonić?
    
    Pytanie smagnęło ja jak biczem. A więc chce zobaczyć jej nagie piersi! No to się ośmielił!
    
    - Nie… proszę…
    
    Nie mogła się doczekać, kiedy zsunie jej stanik. Udawała, że osłania biust dłońmi, ale stawiła tak słabą zaporę, że rozjuszony młokos skutecznie ją przełamał.
    
    Chwycił za miseczki biustonosza i pociągnął je w dół. Jego oczom ukazały się dwie okazałe, rozkoszne kule.
    
    Natychmiast rzucił się z ustami by utonąć w rowku między nimi. I ocierać się o nie... Całować z namaszczeniem.
    
    - Mariuszu… nie… proszę…
    
    Czubek języka przesuwał się po rowku, błądził od sutka do sutka zostawiając za sobą cienką wilgotną smużkę.
    
    Czuła przyjemne mrowienie, czując delikatne lizanie, widząc jak podniecają go jej brodawki, jej sutki… Wzdychała przeciągle…
    
    -Achhh… ach…. Mariuszu… ależ z ciebie zdobywca… ciemiężyciel…
    
    - Jesteś boginią… Artemidą… boginią piękna… miłości… pożądania.
    
    Zassał sutek, najpierw delikatnie, potem mocniej, tym razem kąsając lekko zębami.
    
    Dreszcze rozkoszy przeszywały Martę. Dodatkowo czuła spełnienie w tym, że rozbudziła nieśmiałego prawiczka do reszty. Teraz mogła protestować bez końca, a i tak ...
    ... wiedziała, że nie powstrzyma rozjuszonego junaka.
    
    - Mariuszu… zaniechaj tak srogiego ciemiężenia moich piersi…
    
    Gdy dostrzegła za nimi leżankę, celowo tak się nakierowała, że gdy chłopiec na nią napierał, przesuwała się w jej kierunku. Wreszcie udała, że straciła równowagę i jak długa runęła na nią na plecy. Mariusz bez wahania rzucił się na kobietę.
    
    Marta upadając rozłożyła szeroko nogi, dlatego student automatycznie znalazł się między nimi, co umożliwiło wysokie rozcięcie sukni.
    
    - Mariuszu, co robisz… proszę, zejdź ze mnie…
    
    Protestowała nauczycielka, mimo, że tak naprawdę ukontentował ją bieg wypadków.
    
    - Mariuszu, jak możesz wykorzystywać przewagę mężczyzny nad słabą kobietą...
    
    Doskonale wiedziała, że takie słowa rozjuszą go jeszcze bardziej, tym bardziej że wypowiedziane były cicho, tonem, który bardziej sugerował – weź mnie.
    
    Do granic podniecało ją to, że czuła się bezbronna, że czuła na sobie ciężar młodego, rozpalonego mężczyzny. Nie mogła się doczekać, kiedy poczuje go w sobie. Dlatego tylko pozorowała, że się opiera, że odpycha go rękami.
    
    To wszystko dopingowało studenta. Czuł się zdobywcą. Był w amoku. Chciał się napawać. Pożądanie, które wzbierało przez tyle godzin, teraz musiało znaleźć ujście.
    
    Mężczyzna zsunął rękę w dół. Chciał po raz pierwszy w życiu dotknąć kobietę w jej najbardziej intymnym i wrażliwym miejscu. Marta pozorowała, że odpycha rękę, ale nie było takiej siły która mogłaby go zatrzymać. Przełamał opór. Przez materiał majtek czuł ...