1. Bal Sylwestrowy. Marta i student cz. 3


    Data: 19.07.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... cipkę.
    
    Zaprotestowała bardziej żywiołowo. W odpowiedzi Mariusz wsunął dłoń w jej majtki. Pierwszy raz w życiu dotykał tego intymnego miejsca kobiety, więc badał je zachłannie. Macał niemiłosiernie. Napawał się jękami kobiety. Wepchnął palec do wilgotnej pochwy.
    
    - Ach... Mariuszu... jak ty mnie traktujesz... - dziewczyna uwielbiała używać żałośliwego tonu. Czuła się wtedy taka bezbronna, wykorzystywana.
    
    A Mariusz chciał traktować ją jak zdobycz, jak łup wojenny. Czuł się jak zdobywca twierdzy po długotrwałym oblężeniu, któremu należą się prawem łupu, pustoszenie, łupienie, branie siłą co mu się spodoba.
    
    I teraz chciał ją wziąć. Wejść w nią. Wbić się w nią brutalnie.
    
    Jego członek stał na baczność. Gotowy do spełnienia swego zadania. Mariusz szybko go uwolnił ze spodni
    
    Podekscytowana Marta patrzyła z podziwem.
    
    - O Boże! Mariuszu! Co za oręż… jaka groźna włócznia!
    
    Nie mogła się doczekać.
    
    Najeźdźca był wniebowzięty, palił się do natarcia. Szybko nakierował się do celu.
    
    Gdy poczuła agresora ślizgającego się po jej kroczu, wszczęła lamentowanie.
    
    - O Boże! Cóż za potężny taran zaczyna szturm mych bezbronnych wrót…
    
    Mariusz niewprawnie próbował ulokować penisa w pochwie kobiety. Niestety robił to nerwowo, ponadto Marta, pozorując opór, wierzgała nogami, więc mu nie wychodziło.
    
    Był jednak potwornie zdeterminowany. Sapał.
    
    - Nadaremny trud oblężonych… mego szturmu nic nie powstrzyma.
    
    Studenta historii podniecało to słownictwo nie mniej niż ...
    ... nauczycielkę.
    
    Marta cały czas protestowała. Powtarzała w kółko – nie... nie... Ale przestała wierzgać. Nie chciała zdeprymować Mariusza jego niepowodzeniem. Bała się, że Mariusz się zdeprymuje swoim niepowodzeniem. Nawet, niby nieświadomie, szerzej rozłożyła nogi.
    
    Wreszcie Mariusz dopiął swego. Czubek jego członka zanurzył się w szparce.
    
    - Miejsce miecza jest w pochwie… – sapnął. Teraz musi się udać!
    
    - Ojjj... - jęknęła Marta – wiedziała już, że zostanie zdobyta. Mogła sobie znowu pozwolić na kolejne protesty. – Mariuszu... nie! Powstrzymaj okrutną inwazję…
    
    Ale Mariusza już wołami by nie odciągnął. Z całą siłą, bez litości, wepchnął Marcie do końca. Był arcyszczęśliwy. Zrobiłem to! Już nie jestem prawiczkiem!
    
    Powoli wycofał się nieco, by wykonać kolejne pchnięcie. Marta na to zareagowała jękiem. Jęczała po każdym kolejnym sztychu, szepcząc – nie... nie... Ale nie opierała się. Mariusz był w siódmym niebie.
    
    Kiedy jego członek uderzał mocno o dno pochwy, kobieta stękała głośniej.
    
    - Mariuszu... ach... jesteś bezlitosny... – wiedziała że takie słowa pobudzą męskie ego.
    
    - Tak! Zdobyłem cię. Jesteś teraz moja!
    
    - Tak... ach... jestem... ach... twoja... zdobyłeś mnie... wziąłeś w jasyr - jęcząc potwierdzała podniecona Marta.
    
    Jeszcze bardziej rozogniony chłopak przyspieszył cwał.
    
    - Mariuszu... ochh... twój taran, jest taki potężny… i bezlitosny… A moja świątynia jest tak ciasna...
    
    - To… doskonale… złupię ją niemiłosiernie!
    
    - Och… ja biedna… ...