-
MŁODOŚĆ
Data: 23.07.2018, Autor: bieniek, Źródło: Lol24
... studiach, urządzeni. Wracaliśmy z Koziego Wierchu, zakochani, objęci. Dojechałem do Ewy po tygodniu. Musiałem zostać w pracy. Pragnąłem jej jak nigdy. Po powrocie do domu naszych gospodarzy okazało się, że nie ma wody. Awaria. Brudni i spoceni spojrzeliśmy na siebie. No to dzisiaj nic z miłości – powiedziała Ewa. Dlaczego? – zaoponowałem. Kocham cię zawsze. Daj spokój – powiedziała. Wyglądam koszmarnie, śmierdzę i jestem skonana. Wiedziałem, że to tyko wymówka. Przy kolacji patrzyłem na nią jak w obraz. Bez makijażu, zmęczona. Nigdy nie wydawała mi się piękniejsza. Po zmywaniu trzeba było iść spać. Kiedy Ewa zdjęła ubranie i zobaczyłem ją nagą, nie było siły mogącej mnie powstrzymać. Zacząłem całować jej plecy. Ukląkłem całując pośladki i nogi. Uwielbiam cię – wyksztusiłem. Pachniała cudownie. Potem, piżmem, zmęczeniem, kosodrzewiną. Całą naszą przeszłością. Chcę cię dzisiaj kochać – wyksztusiłem. No dobrze, jeśli koniecznie chcesz – odparła. Poczułem jakby niebo się nade mną otwiera. I zrozumiałem dlaczego Napoleon Bonaparte zabraniał Józefinie myć się przez miesiąc przed jego powrotem z wojny. To było coś niezwykłego. Feeria feromonów przeniosła mnie w czwarty wymiar. Sutki nigdy nie były tak pyszne jak przedtem. Nie byłem w stanie zwlekać. Ewa położyła się na plecach i maksymalnie rozłożyła nogi. Klęczałem przed nią i raz po raz pogrążałem penisa w pochwie. Kiedy krzyknęła, nie zwlekałem. Chyba nigdy nie spuszczałem się patrząc z takim uwielbieniem na kobietę mojego życia. Konałem z rozkoszy patrząc jednocześnie na tę zgrabność, delikatność i urok, których nigdy nie poślubiłem. Oboje uważaliśmy, że sakrament zabije miłość. I za to kochałem ją jeszcze bardziej. Dziewięć miesięcy później urodziła się Agnieszka. I leżąc przy Ewie, której nigdy nie przestałem kochać cieszę się, że córka poszła w nasze ślady. Ślady szczęścia.