1. Na falach uniesienia


    Data: 13.08.2018, Kategorie: Klasycznie Autor: smile, Źródło: Fikumiku

    W niedzielę, 17.04.05 późnym wieczorem otrzymałam od mojego syna pocztą elektroniczną list, w którym zaprasza mnie do Berlina na majowy weekend. Wyjaśnia mi, że w tym czasie u nas jest długi weekend, natomiast on ma coś do załatwienia w poniedziałek i we wtorek w Berlinie, tak, że byśmy się mogli zobaczyć i porozmawiać. Poformował mnie, że rodzina jego kolegi ma w Berlinie mieszkanie i tam się będziemy mogli, w sposób niekrępujący spotkać. Marek ( syn ) w 2002 roku zdał maturę i pojechał do mojego byłego męża, a swojego ojca na studia do Paryża. Oczywiście, utrzymujemy normalne kontakty między sobą, czasami przyjeżdża, jak ma wolne na uczelni, część wakacji spędzał w Polsce. Ale rzeczywiście, szykowało się kilka dni wolnego, więc nie podejrzewając niczego, zgodziłam się na ten wyjazd. Nawet wzięłam wolny piątek, aby spokojnie przejechać trasę do Berlina i około 19-tej stanęłam przed bardzo eleganckim blokiem pod wskazanym adresem. Miałam w samochodzie trochę różnych zakupów, ale postanowiłam najpierw pójść przywitać się z synem. Zadzwoniłam do drzwi i rzeczywiście otworzył mi Marek. Na pierwszy rzut oka, jeszcze jakby trochę wyrósł, robiąc się wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną, ale na pewno zmężniał. Przywitał mnie bardzo czule tuląc się do mnie i poprosił, abym weszła dalej. Trochę zdziwiłam się, że jest ubrany w garnitur, białą koszule i krawat, ale nadal niczego nie podejrzewałam. No i tutaj sprawa, jak to się mówi, rypnęła. W dużym salonie stał, również ubrany w ...
    ... wizytowy garnitur, białą koszule i krawat, mój były mąż, Andrzej. W ręku trzymał ogromny bukiet pięknych pąsowych róż. Podszedł do mnie, przywitał się, bardzo czule pocałował mnie w rękę, mówiąc – wszystkiego najlepszego z okazji 25 rocznicy ślubu. Stanęłam jak wryta. Zamurowało mnie, jak rzadko. W tym momencie uświadomiłam sobie, że 25 kwietnia minęło 25 lat od dnia, kiedy wzięliśmy ślub. Stałam i na prawdę nie wiedziałam, co powiedzieć. Z opresji wyratował mnie Marek mówiąc, że bardzo gorąco mnie przeprasza, ale razem z Tatą to wymyślili, bo inaczej to bym pewnie z nim się nie spotkała. Pewnie miał rację. *** Kilka zdań dotyczących mojego męża. Jak to się mówi, od momentu, kiedy pouczyłam, że jestem kobietą „swędziała mnie Cipka”, zawsze byłam mocno pobudzona erotycznie. W pierwszej klasie liceum straciłam cnotkę, byłam zaproszoną na prywatkę, puściłam się z chłopakiem, który mi się dawno podobał. Dalej szło różnie, ale, jak to się mówi, coraz częściej „swędziała mnie Cipka”, więc trzeba było ją podrapać. Kiedyś w akademiku przespałam się z jednym chłopakiem. Ten głupol, pochwalił się swojemu kumplowi, że poderwał niesamowitą dziewczynę w łóżku. Następnym razem zaczął przystawiać się do mnie ten drugi, ale nie poszło mu tak gładko, musiał się dosyć długo starać, dopiero po roku dostał, co chciał. Spodobało mu się i tak 25 kwietnia 1980r został moim mężem. Kawał chłopa, 190 cm wzrostu, bardzo dobrze zbudowany, ja drobna, szczupła, więc robiliśmy wszystkie „sztuki świata”. Kiedy ...
«1234...9»