"ROK 2064" - CZĘŚĆ PIERWSZA: „ZONA NUMER...
Data: 15.04.2018,
Kategorie:
Geje
Autor: yake01, Źródło: Pornzone
... maksa, jaja ci latają między udami, a z kutasa kapie. No i masz świadomość, że nadajesz ze swojego domu, kibla, sypialni, salonu czy kuchni. Z drugiej kamery mają przebitkę na twój rozanielony pysk, bo przecież ci dobrze, jak ten silikonowy fiut o średnicy kieszonkowego pancerfausta ora ci dupsko. Wywalasz oczy na drugą stronę, pocisz się, sapiesz i jęczysz, tocząc ślinę z czerwonego ryja ale i cały czas nadajesz. No mówię, maszyna to ogląda. Pierdolona analizuje, zbiera dane, kataloguje. O nie, ta kurwa, jebana maszyna śmieje się do rozpuku. To ona wszystkie rozumy zjadła. To ona swymi miliardowymi oczyma śledzi wszystko. Każde wysrane gówno, każdy mocz, każdą palcówę. Analizuje, gromadzi, staje się z każdą sekundą mądrzejsza o nasze ludzkie doświadczenia. Jedno jest pewne: to pierdolona, ciekawska hipokrytka. No, bo co jej przeszkadzał seks z humanoidami?
Przed tą wojną z machinami, odkładałem sobie na model „Latino-Ricco 5 lux”. Wypasiony Latynos z trzydziestocentymetrowym zaganiaczem, z opcją wydłużania i pogrubiania. No, kurwa, czad! A tu dupa. Ta ciekawska pizda wywróciła świat do góry nogami. Trzy lata oszczędzałem, nie dojadałem, rzuciłem palenie, alkohol tylko na Nowy Rok. Każdy normalny gej marzy przecież o ostrym, głębokim rżnięciu przynajmniej raz na kwadrans, a humanoid był na pstryczek.
I dlatego niech ta cipa wie, że to jest mój protest. Kurwa, założyłem mój prywatny strajk okupacyjny na seks. Choć pewnie ona wie, że mi nie staje, a w dupie mam ...
... hemoroidy, więc kurwiszcze triumfuje w swej inteligencji o IQ powyżej słońca.
Siedzę w salonie, który pamięta początek wieku. Patrzę na prognozę pogody i zastanawiam się, na cholerę ją nadają? Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie spacerował po zonie trzeciej bez oddziału wojska albo wozu pancernego. Unoszę się ze starej, wysiedzianej sofy, podchodząc do otworu okiennego. Przez sito małych dziurek w pancernej okiennicy, staram się określić jaką faktycznie mamy pogodę. Chyba faktycznie jest słonecznie. Muszę ostro mrużyć oczy, by z tej plątaniny światła i niewyraźnych kształtów, ułożyć sobie obraz kiedyś znanej mi ulicy. Telford Way, króciutka uliczka między Shrewsbury Way, a Hope Street to zaledwie kilka domów. Większość z nich to dwa lub cztery małe mieszkanka, połączone ze sobą w mały budynek z podjazdem i namiastką trawnika. Wszędzie podobny układ mieszkania: maleńki hol, salon, kuchnia, spiralne schody prowadzące do sypialni i łazienki na piętrze. Mój „flat” ma nieco inny układ. Z salonu wąskiej kiszki, mam trzy drzwi, prowadzące do kuchenki, łazienki i sypialni. Całe szczęście wszystko na jednym poziomie. Nade mną jest bliźniacze mieszkanie, do którego prowadzą strome i wąskie schody. Mieszka w nim para starych Indusów. Czasem słyszę ich szuranie o podłogę albo zupełnie nieznany mi język. Cały budynek to są cztery takie mieszkania, które razem tworzą bryłę budynku z czerwonej cegły, ze stromym dachem pokrytym ciemnoszarą, cementową dachówką. Cały ten kwartał wybudowany został ...