Kolędowanie. Marta i ksiądz cz. II (poprawione)
Data: 21.08.2018,
Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
- Rozmowa z księdzem... jest dla mnie takim... ważnym przeżyciem... aż mi mocno puka serduszko...
"Ależ ja bym zbadał ci zbadał to pukanie serca! Pukanie!”
-Doprawdy?
-Niech tylko ksiądz posłucha...
Marta kusząco wypięła biust w kierunku księdza.
Ten zrobił wielkie oczy i cały drżąc nachylił się w pożądanym kierunku.
Przy okazji, zupełnie przypadkiem, jeden z guziczków bluzeczki rozpiął się... Znów można było dostrzec wyrafinowaną koronkę biustonosza.
- Ładne ma Pani perfumy - przykłada ucho do wypietej piersi Marty- ohh... muszę lepiej przyłożyć ucho
" chociaż chwilę stopie twarz w te piękne półkóle"
-Dziękuję za miły komplement! Lubię wybierać dobre perfumy... kwiatowe... o takimbardzo kobiecym zapachu... "Oj! Na pewno ten zapach działa na mężczyzn! A na księdza, który nie nawył do takich sytuacji - zapewne wielokrotnie bardziej! Warto było zainwestować w ten drogi flakonik..."
Ksiądz przykłada mocniej ucho , a druga ręką opiera się na udzie kobiety aby utrzymać równowagę.. - mmm... ahhh... faktycznie szybko bije Pani serce... jakby przyspiesza nawet- ksiądz delektuje miękkościa biustu i porusza lekko głową na boki rozpinajac przypadkiem kolejnyguzik bluzki.
"O taaak... jego głowa przy moich cyckach... jakież to przemiłe uczucie... trwaj chwilo jesteś piękna! Koronka stanika musi na niego działać... wielkość moich piersi - zapewne także..."
-A zatem, czy słyszy ksiądz bicie mojego serduszka?
"Jakże te cycuszki są cudowne. Niczym ...
... poduszka. Do tego te oszałamiające perfumy. Jakbym leżał w łóżku ze świeżo uprana pościelą. Co by tu zrobić, żeby to przedłużyć…?
-Taaaak… chyba tak… jeszcze sprawdzę…
Postanowił dłonią poczuć bicie serca. Położył ją pod lewą pierś.
Marta obejmowana przez księdza, prężyła biust jeszcze bardziej.
Ksiądz z trudem powstrzymywał się przed chwyceniem jej za piersi. Z coraz większym trudem. Wreszcie, badając bicie serca, zaczął suwać ręką wokół piersi, coraz mocniej o nią zahaczając. Wreszcie przesunął rękę na pierś. Obejmował ją, delikatnie masował.
-Achh… ach… - wzdychała dziewczyna – tak mi cieplutko na serduszko, gdy ksiądz jest przy mnie.
Pleban przełknął ślinę.
-Tak… tak… serduszko bije mocno… ale też pani piersi, takie dorodne… predestynują panią do macierzyństwa…
-Doprawdy? Tak ksiądz naprawdę uważa?
Marta jeszcze mocniej wyprężyła biust.
-Och… zdecydowanie… niechybnie…
Kapłan do tej pory nieśmiało masował tylko pierś przy sercu, teraz jakby znajdując uzasadnienie dla swojego działania, śmielej chwycił obie piersi.
- One aż się proszą, żeby posłużyć szczytnemu celu karmienia…
Mówiąc to, uścisnął je mocniej w okolicach sutków.
Bluzka kobiety spełniła wówczas swój cel. Kolejny guzik rozpiął się pod wpływem działań plebana.
-Ksiądz leje miód na moje serduszko… Jakiemuś mężczyźnie, który tak mnie dotykał, oczywiście dałabym po łapach… ale ksiądz to co innego… zupełnie w innym celu mnie dotyka… szlachetnym… nie tylko nie dam po łapach, ale ...