-
Kolędowanie. Marta i ksiądz cz. II (poprawione)
Data: 21.08.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24
... granic możliwości. „Nie zdzierżę! Dobry Boże! Nie zdzierżę! Wezmę ją w obroty. Jak dziwę!” Popchnął ją na łóżko. Sapiąc nerwowo, wycedził: -Sprawdzę to łono jeszcze innym instrumentem… Zaskoczył Martę błyskawiczną reakcją. Uniósł sutannę i rozpiął spodnie. W tej chwili był na niej. Przygniótł kobietę wielkim brzuchem, poczuła się unieruchomiona sporym ciężarem na sobie. Podniecało ją to. Ministranci oniemieli. -Widzisz to co ja?! Nasz cny i bogobojny katabas wgramolił się na naszą nieskazitelną i cnotliwą belferkę! Leży bidulka pod nim z podciągniętą spódniczką i rozłożonymi nogami. Teraz widać jak praktyczne są pończoszki! -Czy aby nie wyzionie ducha pod takim brzuchatym tucznikiem? -Czuję coś przez skórę, że niedługo i ona może być brzuchata! Ha ha ha! Marta pomiarkowała, że księżulek niezdarnie próbuje nakierować swój wzwiedziony pastorał na jej szparkę, więc jeszcze szerzej starała się rozewrzeć uda. Wreszcie poczuła jak nabrzmiałe berło sunie do wyznaczonej kwatery. Była wniebowzięta. -Ależ ksiądz się dla mnie poświęca… - szeptała rozmarzona. -Takie moje posłannictwo… - Sapał pleban, pakując się w kobietę. -Achh… ach… jaki on twardy… aaa… aaa… jak kolumna przed kościołem. Kobiece jęki podniecały go bardzo. Z tym większą energią kierował w nią dość płytkie pchnięcia. Opasły brzuch nie ułatwiał mu zadania. Sapał ...
... okrutnie. Marta reagowała z nadmierną egzaltacją, jakby te sztychy przebijały ją na wylot. -Aaaa aaaaa Ależ jestem badana… aaaa aaaa dogłębnie! Klecha pocił się, wytężał siły, żeby pracować maksymalnie energicznie. Dopingowało go uniesienie kobiety. „Panie… grzeszę. Srodze grzeszę. Ale… chcę grzeszyć srodze! I ją chcę srodze przekropić!” Zdwoił wysiłki. Pchnięcia stały się głębsze. Marta również stękała i jęczała ze zdwojoną energią. -Aaaa… Czy jestem zatem białogłową, aaaa… która jest predestynowana do…aaaaa… macierzyństwa…? -Nieza… - sapał zmęczony duchowny – prze… czalnie… -Aaaa… tylko ja jestem… aaaa… samotną kobietką… nie ma… aaaaaa… kto zrobić mi dzidziusia… aaaaa… "Takie sformułowania na pewno działają na księżulka... niechybnie wywołują w nim męskie instynkty i chęć... "Zmajstrowania mi dzidziusia"... " -Ufaj… w swą parafię… i opiekuna duchowego… „O ty, podstępna suczko! Już ja bym cię poratował! Zmajstrowałbym ci chętnie całą gromadkę małych plebanków!” Zwizualizował w swej wyobraźni tę fantazję. Wyobraził sobie pląsającą po domku Marty czeredę szkrabów w małych czarnych sutannach. -Och… jestem ufna wobec mojego proboszcza w każdej materii… i wierzę w jego misję niesienia pomocy… Nauczycielka przymknęła oczy wspominając ostatni sen. Wzięta ostro przez katabasa, wkrótce potem paradowała po wsi z potężnym brzuchem.