1. Kolędowanie. Marta i ksiądz cz. II (poprawione)


    Data: 21.08.2018, Autor: Historyczka, Źródło: Lol24

    ... nawet mogę rozpiąć stanik, żeby ksiądz jeszcze lepiej ocenił moją przydatność do szczytnego powołania macierzyństwa…
    
    Proboszcza zamurowało. Tak bardzo chciał zobaczyć jej nagie piersi, że nie oponował. Wpatrzony jak ciele w malowane wrota na jej biust, jedynie kiwał głową.
    
    Marta zgrabnie rozpięła kolejne guziki bluzki. Oczom kapłana ukazał się duży, zgrabnie opakowany w koronkowy materiał stanika, biust kobiety. Chłonął całą sobą jego kształt, piękno misternych wzorów koronki. Był to tak elektryzujący widok, że nie był w stanie ani oderwać wzroku, ani wykrztusić z siebie słowa. Biustonosz push-up kusząco unosił i eksponował piersi. Między nimi uwidoczniło się zapięcie stanika. Cel najważniejszy obserwatora.
    
    „Boże miłosierny! Niech ona tam skieruje dłonie!”
    
    Jakby błaganiom klechy miało stać się zadość, dziewczyna właśnie tam położyła paluszki.
    
    Bawiła się zapięciem stanika, doskonale zdając sobie sprawę z tego jak dalece podgrzewa atmosferę.
    
    „Szybciej! Do diaska! Szybciej! Chcę już! Już zobaczyć je nagie!”
    
    Rozpięła. Ale nie rozchylała miseczek. Nadal okrywały piersi.
    
    -Tyle zapewne księdzu wystarczy do oceny? – Droczyła się.
    
    „Ach ty! Ty przebiegła dziewko!”
    
    Musiał jednak powściągnąć się.
    
    -Taaak… Moja ocena jest jednoznaczna… nadają się do macierzyństwa. Jak żadne!
    
    Mówiąc to, nieśmiało wsunął dłoń pod rozpięte miseczki i delikatnie ujął pierś.
    
    -Achh… - Przeciągle westchnęła Marta, w głębi duszy dumna, że udało jej się sprowokować ...
    ... księdza.
    
    Badał wielkość i jędrność półkul drżącymi dłońmi. Materiał miseczek rozchylił się na boki, ukazując swą bogatą zawartość.
    
    Patrzył oniemiały.
    
    -Cóż za dorodne kule! Niczym kopuły monachijskiej Frauenkirche!
    
    Kobieta chłonęła osłupiały wzrok plebana. Jak to schlebiało!
    
    Rozsunął miseczki na boki, tak by nawet w najmniejszym stopniu nie zasłaniały cudnego widoku. Sycił się nim. Jakby chciał się napatrzeć na przyszłość, zostawić jak najwięcej w pamięci. Średniej wielkości brodawki. Piękne, nieco sterczące sutki.
    
    „Stworzone żeby karmić. Ależ bym się do nich przyssał, jak niemowlę! Już nie zdzierżył. Nie zmógł powstrzymywać się. Ujął je mocniej.
    
    -Achhhh! Jestem wdzięczna księdzu… że tak mnie bada… ocenia… Zwykłemu mężczyźnie nie pozwoliłabym na to w takiej sytuacji!
    
    -Tak. Wiem. Po to jestem… - Cedził przez zęby zaciskając dłonie jeszcze mocniej, jak imadła.
    
    -Ach… jakże gruntowne to badanie…
    
    Ośmielony i rozochocony, starał się zbadać każdy centymetr biustu. Raz pieścił delikatnie, raz macał brutalnie.
    
    -Achhh ochhh – wzdychała i pojękiwała na przemian dziewczyna.
    
    Pobudzało go to tak niemożebnie, że pochylił się i ujął pierś w usta.
    
    -Ochhhhh! – Kobieta była w siódmym niebie. – Chyba rzeczywiście ksiądz ocenił moje piersi jako przydatne do misji macierzyństwa…
    
    -Niechybnie… - nie przestając ssać wybełkotał proboszcz.
    
    Teraz wodził ustami po całych piersiach. Podniecony, delikatnie je przygryzał.
    
    -Ach! – cichutko krzyknęła dziewczyna – jak milo ...