Na raz trzy kutasy
Data: 19.10.2018,
Kategorie:
Sex grupowy
Autor: anonim, Źródło: Fikumiku
Kiedy byłam małą dziewczynką w telewizji leciał taki czeski serial “Kobieta za ladą”. Miałam wtedy jakieś dwanaście lat i oglądając go zawsze sobie wyobrażałam, że to ja stoję za ladą w sklepie spożywczym i obsługuję klientów. Tak mi to jakoś utkwiło w pamięci, że kiedy kończyłam podstawówkę i przyszedł czas wyboru szkoły postanowiłam pójść do technikum handlowego. Efekt był do przewidzenia – teraz pracuję jako sklepowa. Zaczynałam od sklepu ze sprzętem elektronicznym, ale to zupełnie nie dla mnie. Ta masa pralek, odkurzaczy i robotów kuchennych powodowała, że zupełnie nie mogłam się połapać, co które urządzenie potrafi. Stałam tylko między tymi wszystkimi cudactwami i uśmiechałam się jak idiotka (no, nie na darmo jestem blondynką). Pewnie na tym skończyłaby się moja sklepowa kariera, gdybym nie poznała pewnego bardzo bogatego, przystojnego, starszego pana. Wszystko przez to, że pomyliłam pralkę z suszarką i sprzedałam ją temu panu, który był tak we mnie wpatrzony, że nawet nie sprawdził co kupuje. Musiał się trochę zdziwić w domu kiedy okazało się, że nie bardzo ma gdzie podłączyć wąż z wodą. W każdym razie przyszedł do sklepu z awanturą. Żeby załagodzić sytuację spytałam jak mogę mu wynagrodzić te kłopoty. Oczywiście wiedziałam, jaka będzie odpowiedź. Prawie wszyscy mężczyźni reagują na mnie tak samo – patrzą na mnie, jakby chcieli zedrzeć ze mnie natychmiast ubranie i zerżnąć mnie w tym momencie i tym miejscu (ci nieliczni, którzy tak nie reagują, najczęściej w ogóle nie ...
... reagują na kobiety). No więc umówiłam się ze starszym panem na kolację. Wkrótce potem zostałam jego kochanką. Burzliwy romans trwał jakieś pół roku i muszę przyznać, że fantazji w łóżku mógłby starszemu panu pozazdrościć niejeden młodzieniec. Romans skończył się tak nagle, jak się rozpoczął. Pewnego dnia zjawiła się u mnie jego żona i powiedziała, że co prawda jest bardzo tolerancyjna, ale to trwa stanowczo za długo. Spytała ile chcę za zostawienie jej męża w spokoju. Natychmiast odpowiedziałam, że kasę na otwarcie własnego sklepu. Byłam przekonana, że zostanę wyśmiana. A tu się okazało, że żona mojego kochasia otworzyła torebkę i wyciągnęła książeczkę czekową. W ten oto prosty i raczej przyjemny sposób stałam się właścicielką niewielkiego sklepiku w centrum miasta (mniejsza o to jakiego). Znałam ich z widzenia. Przychodzili do mnie regularnie na zakupy. Zazwyczaj kupowali to samo: fajki i piwo. Nie będę ukrywała, że bardzo mi się podobali. Zwłaszcza jeden. Był krótko ostrzyżonym, nieźle zbudowanym brunetem z trzydniowym zarostem. Nosił obcisłe dżinsy, przez które wyraźnie odciskało się coś sporych rozmiarów. Zawsze działali na mnie tacy faceci. Uwielbiałam czuć ich zarost na swoich udach. Nawet jeśli potem były trochę podrapane. Jego koledzy też niczego sobie, ale żaden nie podobał mi się tak, jak on. Później dowiedziałam się, że miał na imię Johann. Wiele wieczorów spędziłam marząc o tym, by poczuć jego kutasa w mojej pizdeczce. Onanizowałam się wtedy jak szalona. Tego dnia ...