Namiętny tydzień cz.1
Data: 02.11.2018,
Kategorie:
Pierwszy raz
Lesbijki
Oral
Autor: paty128, Źródło: Pornzone
... przestanie, że będzie mnie pieścić całą, jej dłoń zsunie się niżej, wślizgnie się tam... Ahh co za kobieta!
I po chwili jej ręka zsunęła się niżej.
Nie tym razem.
Usiadłam i spojrzałam na nią –leżała wyraźnie zdezorientowana.
Teraz ja dominuję.
Zrzuciłam z niej kołdrę i pocałowałam ją namiętnie. Zjechałam ustami do jej szyi, później niżej do klatki piersiowej, rękami pieściłam ją wszędzie. Wzięłam do ust jej sutka, jękła cicho. Po chwili drugiego, rękę przesunęłam niżej i dotknęłam jej skarbu. Całowałam już jej brzuszek i zbliżałam się do jej krocza, a ona stękała cicho.
Udało mi się zdominować Kate, co za sukces!
Dotarłam ustami do jej krocza, rozchyliłam jej płatki i przejechałam między nimi językiem zbierając jej nektar. Jękła wyginając się w łuk i chyba przeklęła. Ustami objęłam jej perełkę, położyła dłoń na mojej głowie. Ssałam i lizałam ją delikatnie, wsunęłam palec w jej pochwę. Po chwili palec zastąpiłam językiem. Syknęła, dobry znak. Ruszałam językiem w jej gorącym wnętrzu, jednak po chwili powróciłam do poprzedniego układu z powrotem wsuwając palec. Potem drugi. Kręciłam nimi i ssałam jej perełkę a ona wierciła się i jęczała.
Zaczęłam masować jej punkt G aż wypowiedziała te piękne słowo.
-Dochodzę...
Poczułam na palcach nierówne ściski jej pochwy, jednak nie przerwałam pracy palcami i ustami. Kiedy doszła, oblizałam palce i językiem z powrotem zanurkowałam w jej smaczną dziurkę. Oddychała spokojniej, głaskała mnie po głowie. Wylizałam ...
... jeszcze jej skarb do czysta i położyłam się na chwilę przy niej.
-Musisz częściej dominować... -Szepnęła.
-Nie jestem takim mistrzem jak ty.
-Mi się podobało...
-Starałam się...
-Wiem i dziękuję -pocałowała mnie namiętnie, ale krótko-tobą zajmę się później...
-Później?
-Zaufaj mi... Rozczarowałam cię kiedyś?
-Tak.
-Tak?? Kiedy? -Aż usiadła.
-Okazałaś się lepsza niż myślałam –pocałowałam jej ramię i spojrzałam na zegarek. 9.04. -Wstajemy?
-Nie mamy innego wyjścia kocie…
Wstałyśmy, ubrałyśmy się szybko, poszłam do kuchni zrobić coś nam na śniadanie, Kate w tym czasie spakowała jeszcze kilka rzeczy do swojej torby.
-Kociaku, na śniadanie sałata i ser żółty, może być? –krzyknęłam.
-Tak! –odkrzyknęła.
Siadając przy stole ze zrobionymi kanapkami musiałam chwilowo zagłuszyć potrzeby swojego ciała (konkretniej – pożądania) i zaczęłam sobie wyobrażać, jak to wszystko będzie wyglądać. Przed wyjazdem wpakowała do bagażnika jeszcze koc. Po co jej koc?
Po 10 wyjechałyśmy jej Jeepem Wrangler Saharą. Ona prowadziła, ja usiadłam obok niej. W mieście jeszcze zatankowała. Na wylocie z miasta była łapanka, ale miałam do Kate zaufanie w kwestii alkoholu. Podobnie jak ja – nie znosiła czystego alkoholu. Piwo, szampan owszem, ale nie sama wódka. Szanowałam ją za to.
-Wskoczymy na S8, później na S14… -dyktowała sobie.
Siedząc tak i myśląc, dotarł do mnie pewien martwiący fakt. Mianowicie tam, we wsi, za kilka dni miało się odbyć miejscowe święto. ...