Mój Bi-zon (część 2)
Data: 07.11.2018,
Kategorie:
Dojrzałe
Lesbijki
Pierwszy raz
Autor: pandea, Źródło: xHamster
... sobie robię.
- Wow. Zazdroszczę talentu. Ja to nigdy nie mam cierpliwości. - Mówiąc to odruchowo schowałam dłonie za siebie.
- Zauważyłam, że często się im przyglądasz…
- Jej, naprawdę? No tak. Ale one zawsze są takie piękne. – nawijałam jak jakaś siksa.
- Dziękuje. Zrobić ci takie?
Zamarłam. Przez chwilę zapanowała cisza. Małgorzata dostrzegła, że do kuchni zbliżają się ludzie i by nie stawiać mnie w kłopotliwej sytuacji rzuciła:
- Jak masz ochotę, to wpadnij do mnie w środę do pokoju jakoś po 20:00.
I wyszła. A ja stałam w kuchni jak głupia nie słysząc ludzi, których coraz więcej było wokół mnie.
To był poniedziałek. Nietrudno się domyśleć, że przez resztę dnia, cały wtorek i praktycznie całą środę nie myślałam o niczym innym. Wciąż biłam się z myślami, czy powinnam skorzystać z zaproszenia. O dziwo jakoś kwestia relacji biurowej oprawności nie zaprzątała mi głowy. Choć początkowo zupełnie nie podchodziłam do tej propozycji seksualnie.
Nieobecność Małgorzaty w biurze (była w delegacji) nie ułatwiała w podjęciu decyzji – nie miałyśmy okazji minąć się na korytarzu, spotkać wzrokiem, rozmówić w kuchni. Ale z czasem obawy zaczęły ustępować fantazjom o tym, jak to będzie wyglądało, jaki kolor dobierze, czy będę mogła wybrać, ile to potrwa i tak dalej. Do tego doszły coraz niegrzeczniejsze myśli na temat relacji z tą starszą, dojrzałą kobietą.
Niewiele w sumie o niej wiedziałam, poza tym, że była rozwódką i miała 2 dzieci. Zakładałam też, że mogę ...
... nie martwić się o bezpieczeństwo. W środy zazwyczaj większość jej działu była w terenie, a pokój Małgorzaty mieścił się w d**gim końcu biura. Prawdopodobieństwo, że ktoś znajomy mnie tam nakryje było więc niewielkie.
W środę rano poszłam do pracy z decyzją – raz się żyje. Chcąc wypaść jak najlepiej ustawiłam siebie jeszcze szybką wizytę w nail-barze, zamiast lunchu. Nie, nie by malować paznokcie, ale by je przygotować na seans z Małgosią. Ubzdurałam sobie, że przy jej perfekcji każdy szczegół będzie szalenie istotny.
W środę o 14:00 dostałam niespodziewanego maila, bez treści, z jednym słowem w temacie: „Będziesz?”. Widocznie musiała już wrócić z delegacji, choć w biurze jej jeszcze nie widziałam. Po chwili odpisałam: „Oczywiście, 20:00, tak?”. Co było głupie, bo Małgorzata była znana ze swojej dokładności i punktualności. Nawet mnie nie zdziwiło, że już nie odpisała.
Do końca dnia siedziałam jak na szpilkach. Po 17:00 biuro zaczęło pustoszeć. Koleżankom sprzedałam ściemę, że musze nad czymś pilnie posiedzieć. Po 19:00 nie było już na moim piętrze praktycznie nikogo. Ochrona włączyła techniczne oświetlenie nadające przestrzeni przyjemny półmrok. Przez okna wdzierały się światła pobliskich biurowców. Chwilę prze dwudziestą z bijącym sercem ruszyłam w kierunku biura Małgorzaty.
Gdy podeszłam do jej pokoju zauważyłam, że wszystkie zasłony są opuszczone. Zapukałam.
- Wejdź, proszę…
Wsunęłam się do pokoju zamykając za sobą drzwi. Małgosia siedziała przy biurku. Tym ...