Mój Bi-zon (część 2)
Data: 07.11.2018,
Kategorie:
Dojrzałe
Lesbijki
Pierwszy raz
Autor: pandea, Źródło: xHamster
... razem miała na sobie białą koszulę, rozpięta na tyle, że widać było fragment kremowego stanika. Obok biurka leżały szpilki. Pokój rozświetlała tylko lampka, jasna na tyle, by asystować przy planowanej sesji. Z wieży w rogu pokoju sączył się miły chillout.
- Dobry wie…
- Zamknij drzwi.
Karnie spełniłam prośbę i nie wiedząc co robić dalej stanęłam w rogu pokoju.
- No chodź, chodź…
Małgosia wstała i podeszła do mnie. Nie pytając o zdanie położyła dłonie na moich ramionach i pocałowała w policzek.
- No nie mów, że się denerwujesz.
- Oj, sama nie wiem, Pani…
- Daj spokój, Małgosia jestem!
- Gosiu, twoja propozycja była tak niespodziewana, że totalnie nie wiedziałam co zrobić. No ale jestem.
- Fajnie, cieszę się. Pewnie już zauważyłaś, że na punkcie manicure mam obsesję. Zanim weszłam w świat korpo byłam… kosmetyczką. Pewnych nawyków widocznie nie da się zapomnieć.
- No tak, to wiele tłumaczy. – Byłam coraz bardziej rozluźniona. Deklaracja Małgosi sprawiła, że automatycznie stała mi się bliższa.
Kontynuując niezobowiązująca rozmowę podeszłyśmy do jej biurka. Gdy usiadłyśmy na fotelach Małgorzata przybrała niby oficjalną pozę, zapytała:
- Witam. Co panią do mnie sprowadza?
W mig pojęłam o co chodzi. Położyłam dłonie na biurku i wdzięcząc się zakomunikowałam:
- Poproszę jakiś piękny manicure. Mam wieczorem randkę i chcę wyglądać szałowo.
Zaśmiałyśmy się obie. Małgosia chwyciła za rączkę szuflady biurka i otwierając ją trochę ...
... zawstydzona powiedziała:
- Tylko się nie śmiej…
Oniemiałam. W środku w idealnym porządku urządzone było paznokciowe królestwo: lakiery i akryle najlepszych marek, tipsy, toniki, kremy, waciki, pilniki, oliwki, cyrkonie, balsamy… no, czego tam nie było.
- Full profeska – pochwaliłam. – Gdzie znajdę cennik?
- Dla naszych stałych klientów dzisiaj pracujemy gratis! – Małgosia nie wychodziła z roli.
Przyznała, że ostatnio zupełnie nie miała okazji, by poza swoimi paznokciami zrobić coś więcej. Dlatego moja obecność tak ją cieszyła. Pochwaliła moje dłonie. Przyznałam się do południowej wizyty w nail-barze co skwitowała szczerym śmiechem. Jak nietrudno się domyśleć od razu zauważyła masę niedoróbek. Moja decyzja o wyborze koloru, a jakże, krwisto-czerwonego wyraźnie wprawiła ją w jeszcze lepszy nastrój. Ujęła moją prawą dłoń, delikatnie ale stanowczo. Ja automatycznie przymknęłam oczy.
Nie rozmawiałyśmy dużo. Jej bliskość, delikatny zapach perfum i skupienie wytworzyły swoisty kokon, w którym zanurzyłam swoje zmysły. Podziwiałam jej dokładność i staranność. Każdorazowe zetknięcie naszych dłoni wprawiało mnie w coraz przyjemniejszy, nieznany dotąd stan. Gdy je ujmowała to miałam wrażenie, że celebruje ten moment, chłonie ciepło i fakturę mojej skóry. Początkowe głaskanie, które wzięłam za formalność, stawało się czymś więcej… jakby zaproszeniem. Leciałam na swoją manicurzystkę!
Co jakiś czas nasze spojrzenia spotykały się na chwilę, jakby szukając aprobaty i akceptacji ...